Jak mogę nakłonić męża do leczenia depresji?
Mam 33 lata, mój mąż 32. Mąż cierpi na przewlekłą formę depresji, na moje oko, przeplatającą się ze stanami subdepresyjnymi. Niestety, z czasem tych depresyjnych jest więcej. Od przeszło roku nie jesteśmy razem, mąż wyprowadził się po jakieś kłótni. Mieszka u rodziców. Zarabia bardzo mało (na etacie naukowym), tak że prawie wszystkie pieniądze oddaje mnie i dzieciom. Mamy dwoje wspaniałych dzieci - 7-letnią Zuzię i 2-letniego Krzysia. Tata ich odwiedza, stara się nimi zajmować, bo bardzo ich kocha. Ale ma bardzo mało cierpliwości, jest nerwowy i do mnie ciągle powtarza, że dzieci mają przekichane. W ogóle stale mówi, że nic nie ma sensu i nic nie może się udać. Tak było już od dawna. Byłam tym strasznie przygnębiona i zmęczona. Teraz, kiedy nie ma go obok, odżywam. Ale kocham go i chciałabym, żeby zaczął się leczyć - dla siebie i dla dzieci. Kilkakrotnie był już i u psychiatry, i u psychologa. Nawet brał przez jakiś czas leki przeciwdepresyjne. Ale jak mu się znudziło, bo było ciut lepiej, przestał. Zawsze szedł na jedną, dwie wizyty i koniec.
Od naszego rozstania nie chce nic ze sobą robić i twierdzi, że i tak długo nie pożyje i że nic nie ma sensu, bo on w nic nie wierzy. Wiem, że nie da się zmusić chorego do leczenia, ale proszę o jakąkolwiek wskazówkę, niech ktoś mi pomoże. Od półtora roku słyszę, że ja nic nie mogę zrobić, tylko on sam. A on próbuje czasem szukać "ukojenia" w ramionach jakiejś kobiety (ale nie o seks chodzi, bo to go od dawna nie interesuje). On szuka jakby matki. Matka natomiast jest osobą toksyczną i wbija go tylko w poczucie winy. Te kobiety to są krótkie epizody i w efekcie jest po nich w jeszcze gorszym stanie i rośnie w nim poczucie winy. Mąż prowadzi też bardzo niezdrowy tryb życia, ma kłopoty z sercem, żylaki i poważne zmiany w kręgosłupie. Lekarze mówią, że niedługo skończy na wózku. Ale on na to, że wszystko jedno. Poza tym potrafi być bardzo agresywny, głównie agresją słowną, ale zdarzyły mu się epizody niepanowania nad sobą fizycznie. Ma też wiele utrudniających życie lęków, fobii i poważne zaburzenia emocjonalne. I jest coraz gorzej. Bardzo proszę o pomoc.