Silna depresja a dziedziczność
Mąż ma depresję. Jest inteligentnym, zaradnym i aktywnym człowiekiem. Ma 37 lat. Od czasu do czasu przytrafiają się nam ciężkie chwile. Każdego roku kilka sytuacji. Np. jedna, kiedy mąż czuł się ciągle śledzony, obserwowany itd. Inna, w związku z narodzinami naszego dziecka wcześniaka... W ciężkich stanach (myśli o samobójstwie itd.) idzie do psychiatry. Niełatwo było go do tego przekonać. Tak też się i dziś stało. Dostał leki (serolpex, lysanxia i zolpidem sandoz - mieszkam poza granicami Polski).
Według mnie jest w ciężkim stanie. Pluje śliną, bo nie może jej przełykać i pojawiają się jej zwiększone ilości, jeśli dobrze zrozumiałam, i nie może spać. Zamyka zmęczone i czasem przekrwione oczy i mówi, że jest mu źle i że mam mu pomóc. Tej nocy może będzie inaczej. Jego ojciec w jego wieku leczony był elektrowstrząsami. Był nawet kilka lat w odosobnieniu. Nie wiem, jak mam reagować. Czy powinnam z mężem o jego chorobie z nim lub rodziną rozmawiać? Boję się zostawić go samego z dzieckiem. Zaczynam mieć koszmary. Proszę o poradę. Zastanawiam się, czy choroba męża jest dziedziczna i w jakim stopniu? Czy nasze dziecko będzie chore? Jak MOGĘ MU POMÓC? Zrozpaczona, kochająca żona.