Jak mogę pomóc swojemu chłopakowi?
Mam chłopaka od 4 lat. Było nam naprawdę bardzo dobrze. Przez 2 tyg. się nie widzieliśmy, ponieważ pojechałam szukać pracy na wakacje. Nigdy wcześniej aż tak długo się nie widzieliśmy. Było wszystko w porządku, pisaliśmy do siebie, dzwoniliśmy. Pewnego razu zobaczyłam na portalu NK jego zdjęcie i bardzo dziwny opis: "Nie potrafię dokończyć spraw i nie potrafię wypełnić snów, jutro zginie ostatni ślad, zapomnicie, że byłem tu". Bardzo się przestraszyłam i zadzwoniłam od razu do niego. Był przybity, smutny i nie chciał mi nic powiedzieć, wtedy powiedziałam mu, że wracam. On stwierdził, że to bardzo głupi pomysł.
8 miesięcy temu nasz przyjaciel powiesił się. Bardziej to był jego przyjaciel, znali się od dzieciństwa. Bardzo duża część znajomych myślała, że są rodzeństwem. Zawsze można było ich spotkać razem. Nawet mieli to samo nazwisko. To jest nie do opisania. Nigdy wcześniej nie widziałam, by jacyś ludzie tak się przyjaźnili. Ten jego przyjaciel potrafił przyjść do niego o 3 czy 4 nad ranem, bo miał jakiś problem. Oni znali swoje wszystkie sekrety. Ale tego jednego mój chłopak nie znał - nawet się nie domyślał! Nikt się nie domyślał, dlaczego popełnił samobójstwo.
Mój chłopak ma 21 lat, studiuje zaocznie politologię. Ma kochającą mamę i siostrę (tata umarł półtora roku temu). Odkąd przyjechałam nie chce się ze mną spotykać. Zapewnia mnie, że mnie kocha! I że koniec sierpnia spędzimy razem w Gdańsku. Co roku tam jeździmy do mojej rodziny. W moje urodziny przyjechał na 2 godz. Wychodząc, przytulił mnie i powiedział "KIEDYŚ ZNAJDĘ DLA NAS DOM". Przed wszystkimi się maskuje, nikt nie wie, że jest chory. Tylko mnie to powiedział. Chodzi na terapię od kwietnia. Jego psychiatra powiedział, że depresja reaktywna jest mocno zakorzeniona, teraz jest w fazie dystymii. Nic więcej nie wiem, bo nie chce ze mną o tym rozmawiać.
Nic wcześniej nie wiedziałam, bardzo dobrze się ukrywał. Zaczęłam coś podejrzewać, kiedy pewnego razu zadzwonił do mnie i powiedział, że nie zdał 2 przedmiotów i jeśli ich nie poprawi, to zrezygnuje z tych studiów. Przeraziłam się, bo dla niego szkoła była zawsze bardzo ważna. Już wtedy wiedziałam, że coś się za tym kryje!:( Nie wiem dlaczego nie powiedział o tym swojej mamie. Bardzo mnie dziwi, że nie chce się ze mną spotykać przez jakiś czas. Mówi, że musi zastanowić się nad swoim życiem, musi się wyleczyć. Czy to chodzi o tę terapię? Ja tego nie rozumiem. Zawsze wydawało mi się, że jeśli jest komuś źle, coś go gnębi albo jest smutny, to jeszcze bardziej potrzebuje tej drugiej osoby.
Ja bardzo to przeżywam, ponieważ też jest mi jeszcze ciężko po śmierci tego przyjaciela. Bardzo długo nie mogłam w to uwierzyć, otrząsnąc się z tego. Wszyscy bardzo dobrze się znamy, bo jesteśmy harcerzami. Jesteśmy w jednej drużynie. Zawsze zgrani, zawsze razem. Byliśmy jak jedna wielka rodzina. Naprawdę bardzo to jeszcze przeżywam, a teraz jeszcze ten Bartek. Nic innego nie robię tylko chodzę z kąta w kąt, nigdzie nie wychodzę z domu (już przez tydzień) i płaczę... płaczę, bo nie wiem co mam zrobić, jak temu zaradzić. Jeszcze do tego ogromnie za nim tęsknię! :( Jak ja mogę mu pomóc? I czy ta przerwa w związku jest koniecznie potrzebna?