Jak poradzić sobie z ciągłym strachem?

Witam! Mam na imię Mariusz i mam 21 lat. Z nerwicą zmagałem się w wieku 18 lat, gdy szkolne pielęgniarki wmawiały mi, że serce za szybko i za mocno mi bije. Tak czułem się dobrze, ale po tych ciągłych uwagach zacząłem się zastanawiać nad swoim zdrowiem. To spowodowało ciągłe złe samopoczucie (bóle w klatce piersiowej, tętno powyżej 100 uderzeń na minutę). Poszedłem z tym do lekarza rodzinnego na badania. Zrobiono mi EKG oraz podstawowe badania (morfologia, mocz, magnez, potas itp.). Badania wyszły w sumie dobrze. Dostałem beta-bloker, który brałem przez dwa tygodnie. Później lek odstawiłem. Po pewnym czasie w sumie wszystkie te objawy znikły. Czułem się dobrze. Może dlatego, że nie myślałem o tym i nie mierzyłem ciągle tętna. Na początku tego roku (2010) nerwica wróciła, podczas gdy położyłem się spać, przysnąłem i po godzinie obudziłem się z ogromnym lękiem. Cały się trząsłem, telepałem. Było mi masakrycznie zimno, no i oczywiście wysokie tętno. Od razu pobiegłem do siostry, która jeszcze nie spała (nocny Marek :P). Posiedziałem z nią, przykryłem się kołdrą, ale to nie ustało. Poza tym już się bardzo tym wszystkim denerwowałem. Poszedłem sobie zaparzyć melisę. Wypiłem ją i poczułem poprawę. Poszedłem spać. Rano w pamięci miałem ten nocny incydent. Na samą myśl dolegliwości powracały do mnie jak bumerang. Od razu melisa. A do tego musiałem iść do pracy, ponieważ był mój "dyżur", że tak napiszę. I to w dodatku musiałem być sam! Co potęgowało strach i lęk. Bałem się zostać sam. Mimo wszystko jakoś te 8 godzin minęło. Ale było ciężko. Kolejne dni również były bardzo złe (zawroty głowy, uczucie zimna, później gorąca, dreszcze, uczucie gorąca w głowie, bóle w klatce piersiowej, sztywny kark, uczucie lęku na klatce piersiowej). Ciągle bałem się, że może to zawał. Jestem takim hipochondrykiem. Boję się chorób no i ciągle sobie jakieś wmawiam. Poszedłem z tym ponownie do lekarza rodzinnego. Lekarz podał mi Persen na noc oraz magnez z wit. B6, który miałem brać przez miesiąc. Myślę, że trochę mi pomogło, bo czułem się lepiej. Ale któregoś dnia (była paskudna pogoda), czułem się słabo, serce mi waliło mocno i szybko no i ten lęk przed śmiercią, zawałem. Pojechałem na izbę przyjęć. Zrobiono mi EKG, osłuchano oraz podano ten sam lek pod język. Objawy po woli mijały. Powiedzieli mi, że jestem trochę za chudy (55kg, nie mogę przytyć, chociaż bardzo dużo jem - dobra przemiana materii) oraz to, że nic mi takiego nie jest. Lekarz wypełnij świstek opisujący co mi podał itp. Na następny dzień poszedłem do lekarza rodzinnego jak kazała pani doktor ze szpitala. Lekarz rodzinny po przeczytaniu notatki, wypytania mnie jak się czułem zmierzył mi ciśnienie i zlecił podstawowe badania. Gdy już je miałem na następny dzień poszedłem ponownie do rodzinnego. Sprawdziła wyniki i powiedziała, że wyniki są świetne - "jesteś zdrowy jak młody bóg"- powiedziała. Dodała jeszcze, że jestem bardzo emocjonalny i poleciła mi picie melisy (kupiłem melisę w syropie). Tak więc zrobiłem. Mimo tych badań dalej czułem, że może coś podczas tych badań wyszło źle i stąd te dobre wyniki. Powiedziałem sobie: "Koniec! Ciągle sobie coś wmawiam. Trzeba żyć dalej!". Próbowałem przytyć - nic. Zmieniłem dietę. Odżywiam się teraz bardziej zdrowo - nie piję alkoholu, jem mało słodyczy, mało słodzę, jem więcej warzyw i owoców. Pomogło. Czuję się dużo lepiej. Mogę normalnie funkcjonować. A dodam, że po tym jak byłem u lekarza tylko tydzień piłem melisę i tylko ze dwa razy wziąłem lek i tylko po pół tabletki. Śpię normalnie. Nie ma z tym problemów, więc się wysypiam. Zacząłem myśleć o jakichś treningach. Wybrałem Tai Chi Chuan. Ale niestety sam trenuję w domu, ponieważ mieszkam w małej mieścinie i nie ma tutaj jakichś klubów itp. Niestety lęk, choć w dużo mniejszym stopniu pozostał. Jest dużo lepiej, ale jak pomyślę o tym, że jednak mogę mieć ten zawał to od razu tętno przyśpiesza. Serce przyśpiesza również, gdy jestem na jakimś ważnym spotkaniu w pracy, bądź rozmawiam z dyrektorem o jakichś ważnych sprawach, albo jak mnie wzywa do siebie i nie wiem o co chodzi to od razu denerwuję się, że może chodzić o coś złego. I się nakręcam... Wtedy znowu boję się, że od tego stresu dostanę zawału. Tak samo emocjonuję się każdym filmem, programem telewizyjnym, gdy komuś kibicuję, albo gdy się z kimś kłócę itp. Może to jest jednak normalne a ja sobie wmawiam, że to ze mną coś jest nie tak? Tętno, tętno, tętno... Przestałem je ciągle sprawdzać i kontrolować, ale to nie jest takie łatwe. Jak czuję przy zdenerwowaniu wysokie tętno to od razu jest mi słabo, duszę się i mam czarne myśli... Mimo tych ostatnich spostrzeżeń czuję się dużo lepiej, cieszę się z życia, walczę z tymi wszystkimi niedoskonałościami, słucham muzyki relaksacyjnej, mówię sobie ok jak ktoś mnie ochrzani o coś to nieważne. Nie mogę się tym przejmować. Niech mnie nawet zwolni (jeśli chodzi o szefów w pracy :) ). Stresuję się czasami niektórymi wyjściami: wesele, kościół. Czasami jak się stresuję muszę iść do toalety i to mnie też przeraża, że jak będę musiał iść to nie będę miał gdzie. Będę musiał wytrzymać, a jak nie wytrzymam z tych nerwów... Boję się tego również, że w takich miejscach coś mi się stanie... Boję się również wielu innych rzeczy - że będę całe życie sam, że nikt mnie nie pokocha, nie będę miał żony, dzieci itp. Wiem, że to jest straszne... Co mi Pani radzi. Jak sobie z tymi myślami radzić? Opisałem to wszystko tak w miarę szczegółowo. Czekam na odpowiedź i pozdrawiam!

MĘŻCZYZNA, 21 LAT ponad rok temu

Witam serdecznie,

Opisywane przez Pana objawy wskazują na zespół lęku napadowego.
Głównym objawem tego zespołu są powtarzające się epizody nasilonego lęku, który jest odczuwany głównie jako przykre objawy cielesne: kołatanie serca, duszność, ból w klatce, suchość w ustach, parcie na mocz lub stolec, uczucie mrowienia i drętwienia skóry wokół ust oraz palców rąk. Towarzyszy im obawa przed „zwariowaniem”, utratą kontroli lub śmiercią (najczęściej pacjenci obawiają się zawału serca lub udaru).
Epizody trudno jest przewidzieć, mogą występować bez uchwytnej przyczyny lub związku z sytuacją. Z czasem jednak pacjenci mogą unikać sytuacji, w których występowały napady paniki z obawy przed ich powtórzeniem się. Obawiają się również pozostawania samemu, unikają również zatłoczonych miejsc i środków komunikacji publicznej, w których trudno byłoby udzielić im pomocy, lub z których trudno jest się wydostać na świeże powietrze.
Typową sytuacją jest również wykonywanie szeregu badań diagnostycznych, korzystanie z kolejnych konsultacji lekarskich, które nie potwierdzają podłoża somatycznego dolegliwości. Zdarza się, że ,,po drodze" do psychiatry pacjent zostaje uzależniony od leków przeciwbólowych lub uspokajających.
Tymczasem zaburzenia lękowe można skutecznie leczyć. Podstawowa metodą leczenia, której skuteczność została udowodniona szeregiem badań, jest psychoterapia poznawczo-behawioralna. Składa się ona z psychoedukacji na temat objawów lęku, uczeniu skutecznych technik opanowywania lęku oraz terapii przyczyn, które wywołały powstanie zaburzeń.
Przyspieszenie czynności serca jest fizjologiczną reakcją organizmu na przeżywany lęk.
Ma ona umożliwić szybsze przepompowanie krwi do mięśni - a przez to szybką ucieczkę przed zagrożeniem. Podobnie - opróżnienie jelit i pęcherza moczowego, przyspieszony oddech, zwiększona potliwość, mająca ułatwić „wyślizgnięcie się” z rąk napastnika. W czasach prehistorycznych, gdy źródło zagrożenia było realne, taka mobilizacja organizmu umożliwiała przeżycie.
Obecnie większość z tych zagrożeń rodzi się w naszej psychice i jest związana z przeżywaniem nadmiernych obaw, przewidywaniem zagrożeń natury psychologicznej. W naszej kulturze uczucie lęku nie jest akceptowane, jednak pojawia się ono i wywiera wpływ na organizm. Zauważalnym objawem lęku są wtedy objawy cielesne, które z kolei są często interpretowane jako kolejne zagrożenie, prowadząc do powstania mechanizmu „błędnego koła”. „Bije mi szybciej serce - to pewnie zawał” - nasilenie lęku - reakcja fizjologiczne organizmu z dalszym przyspieszeniem czynności serca. „Mam zawroty głowy - to pewnie rak albo udar, badania nic nie wykazały, ale przecież lekarze mogą się mylić” - nasilenie lęku - przyspieszony oddech - hiperwentylacja powodująca nasilenie zawrotów głowy, czasem omdlenie.
Istotny jest fakt, że przeżywany lęk, mimo iż bardzo nieprzyjemny, nie może Panu wyrządzić krzywdy. Nie zwariuje Pan z tego powodu ani nie umrze. Jest objawem, nad którym może Pan uzyskać kontrolę. Ważna jest świadomość, że objawy narastają do pewnego maksimum (zazwyczaj w ciągu ok. 15-20 min), a następnie - opadają. Nic gorszego nie może się wydarzyć.
Ponadto, osoby cierpiące na zaburzenia lękowe zazwyczaj nie doceniają własnych możliwości poradzenia sobie z własnym lękiem i obawami. Większość pacjentów „zamraża”  wyobrażenie o sytuacji, której się boją. „Nie wyjdę i już”, „Nie wyjdę, bo będę się źle czuć”. Zatrzymanie, zamrożenie lęku na tym etapie podtrzymuje i pielęgnuje lęk. W pokonaniu tego etapu pomocne jest zadanie sobie pytania: co najgorszego mogłoby się stać? Następnie należy sobie wyobrazić, jak mógłby Pan sobie poradzić w tej najgorszej sytuacji.
Bardzo ważną sprawą jest ciągłe ćwiczenie pokonywania sytuacji budzących lęk. Mówi się, że w zaburzeniach lękowych to, czego chcemy uniknąć, jest dokładnie tym, co powinniśmy zrobić. Należy więc np. wychodzić z domu, ponieważ unikanie prowadzi do coraz większego nasilenia lęku.
Działanie na objawy lęku to m.in. trening relaksacyjny. Umiejętność relaksacji nie jest cechą wrodzoną - trzeba się jej nauczyć i często powtarzać, aby dojść do wprawy i odnosić z niego korzyści. Trening relaksacyjny może polegać na technikach wyobrażeniowych. Przy odpowiedniej muzyce należy wówczas starać się dokładnie wyobrazić przyjemne, odprężające sceny. Obecnie w internecie można nabyć wiele płyt z muzyką relaksacyjną oraz odpowiednim instruktażem.
Drugi rodzaj relaksacji opiera się na technikach napinania, a następnie rozluźniania kolejnych grup mięśni. W ten sposób można „przeskanować” ciało, począwszy od mięśni czoła, po mięśnie dłoni i stóp. Ten trening można łatwo zastosować w wielu miejscach, pomaga rozluźnić ciało i odwrócić uwagę od nieprzyjemnych bodźców. Mogę polecić Panu np. książkę z płytą "Trening autogeniczny" Valerio Abisetti, zawierającą dokładny opis relaksacji.
Wiele z tych sposobów zaczął Pan z powodzeniem stosować. W momencie, gdy odczuwa Pan przyspieszone bicie serca, może Pan powiedzieć sobie: to jedynie objaw tego, że się denerwuję. Przeszedłem to wiele razy i nie stało mi się nic złego. Nie będę nakręcał w sobie katastroficznego myślenia. Może Pan potem spróbować myśleć o czymś, lub robić coś, co odwraca uwagę od sygnałów płynących z ciała. Np. jeśli pasjonuje się Pan piłką nożną, może Pan spróbować odtworzyć w pamięci skład wszystkich drużyn z pierwszej ligi itp.
Proszę z kolei mierzyć tętno w sytuacjach, gdy nie odczuwa Pan lęku, jest Pan bezpieczny a serce przyspiesza w trakcie wysiłku fizycznego (szybki spacer na wysokie piętro, trening fizyczny) lub pozytywnych emocji (radość, ekscytacja). Wtedy przyspieszone tętno będzie kojarzyć się Panu z przyjemni bodźcami.
Kolejnym ważnym aspektem jest źródło stresu: tu pomocna jest psychoterapia, która umożliwia odkrycie przyczyny lęku. W tym celu polecam Panu wizytę u psychologa lub psychoterapeuty. Przyczyny reakcji na stres są związane z Pana przekonaniami dotyczącymi sposobu postrzegania siebie, otoczenia i innych ludzi, a składają się na to przede wszystkim doświadczenia z dzieciństwa oraz kolejnych ważnych etapów życia. W leczeniu zaburzeń lękowych z powodzeniem stosuje się również leki przeciwdepresyjne z grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny. Są to leki nowej generacji, skuteczne, w zasadzie pozbawione działań ubocznych. Zapisuje je psychiatra.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty