Jak poradzić sobie z depresją bliskiej osoby?

Poznaliśmy się przypadkiem. Ja byłam z kimś - on singiel. Po kilku miesiącach zakochaliśmy się w sobie. Zerwałam mój długoletni, wcześniejszy związek. Wiedziałam, że on jest Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Budowanie relacji okazało się trudne, zarówno z mojej, jak i z jego strony. Ja mam drobny problem z wyrażaniem uczuć, a on generalnie jest zagubiony. Bardzo chciałam, żeby nam się ułożyło, strasznie chciałam, żeby mnie pokochał. Odnalazłam w nim to, czego do tej pory nie mogłam mieć. Ale mimo wielu prób było mi ciężko przyjąć zachowania DDA oraz presję mojej rodziny i znajomych, którzy odradzali ten związek. On starał się aż za bardzo, niemal zagłaskiwał mnie. Zarzucał, że się go wstydzę, że nie chcę się obnosić z uczuciami, nie chcę upubliczniać naszego związku. Trochę w tym prawdy było. Nie byłam gotowa na to, wolałam przechodzić krok po kroku, a nie wskakiwać od razu w pełnowymiarowe małżeństwo. Czułam się jakbym walczyła przeciwko całemu światu. W końcu pękłam, nie wytrzymałam nacisków, zmian nastrojów. To wszystko mnie przerosło. Odeszłam i wróciłam do poprzedniego partnera.

Zaczęła się kilkunastomiesięczna batalia, w której on mnie na przemian nienawidzi i nadal kocha. Najgorsze jest to, że dopiero po fakcie zrozumiałam, że ja też go kocham. Rozdarta między jednym a drugim mężczyzną, myślałam, że oszaleję i postanowiłam przeczekać tę emocjonalną burzę. Przecież nie mogę w kółko zostawiać i wracać. Nadal mi na nim zależy, nadal się o niego martwię. Wiem, że nie powinnam, ale przez kilka miesięcy stał się dla mnie bardzo bliski i wciąż uważam go za przyjaciela. Zaufałam mu jak nikomu innemu. Dziś on ma dystans do mnie, traktuje mnie jak powietrze. Jesteśmy znów na etapie "nienawidzę cię, skrzywdziłaś mnie". Nie chce przyjaźni, bo wciąż mnie kocha, co rozumiem.

Najgorsze, że nie mogę mu teraz pomóc. On chce odebrać sobie życie. Już dawno przestał się leczyć i chodzić do psychologa. Wiem, że moje odejście przyczyniło się do tego, ale to nie tylko wyrzuty sumienia. Nie wiem, jak z nim rozmawiać, właściwie nie mam na to szans, bo każda moja próba kontaktu kończy się agresją z jego strony. Wiem, że musi wrócić do leczenia i ja nie mogę nic na tym polu zadziałać. Mijamy się codziennie bez słowa, jakby między nami nic nigdy nie było... Ale widzę w jego oczach ogromną niemoc i rozpacz. Wiem, że zbiera odwagę, żeby popełnić samobójstwo. Byłam jedyną osobą, z którą rozmawiał na ten temat i jedyną, oprócz lekarza, która wie o jego planach. Co mam zrobić? Nie mogę stać bezczynnie, to tak jakbym się godziła na takie rozwiązanie. Mój obecny partner o niczym nie wie. Dobrze nam się układa. Ale wciąż zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie, gdybym nie wróciła do długoletniego partnera. Mogę tylko płakać. Nie mogę sobie wybaczyć, że się poddałam i odeszłam.

KOBIETA ponad rok temu

Ma Pani prawo do szczęścia i bezpieczeństwa w nowym związku. Czuje się Pani odpowiedzialna za ekspartnera, który jest osobą dorosłą, podejmującą samodzielnie decyzje. Z pewnością trudno mu stać się przyjacielem, skoro przeżył zawód i stratę. Przedłużanie sytuacji, w której granice waszego związku są rozmyte, nieostre, przedłuża jedynie jego dyskomfort. Można przypuszczać, że ekspartner ma w swoim otoczeniu inne osoby - rodzinę, przyjaciół, którzy mogą mu pomóc.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty