Czy możliwe jest, że popadam w depresję?
Piszę tutaj, ponieważ czuję się samotna i nie mam do kogo się zwrócić. Szczerze mówiąc, pierwszy raz korzystam z tego typu "portalu" i czuję się bardzo dziwnie, wręcz nie wiedzieć dlaczego czuję się trochę głupio. Postanowiłam jednak sięgnąć po poradę, ponieważ mam problem, z którym nie radzę sobie od dłuższego czasu. Na rodziców nie mam co liczyć, ponieważ całymi dniami siedzą w pracy i nie mają czasu, żeby ze mną porozmawiać. Właściwie to w domu panuje taka sytuacja, że każdy żyje własnym życiem i nie zwraca uwagi na drugiego. Między moimi rodzicami panują złe relacje. Moi rodzice są zupełnie różnymi osobami, które kompletnie do siebie nie pasują i śmiem twierdzić, że nie chcą ze sobą być. Nie cierpię weekendów, kiedy są oboje w domu, wtedy się tylko ciągle kłócą i zatruwają całą atmosferę. Czuję się tu samotna, ponieważ nie mogę z nikim porozmawiać – jak już wspomniałam każdy żyje tu własnym życiem. A ja nawet kiedy odczuwam potrzebę porozmawiania z mamą – po prostu się wstydzę, wstydzę się, że mam problem, z którym sobie już nie radzę. Mam 19 lat, za miesiąc matura. Szczerze mówiąc, nie boje się jej. W ogóle o niej nie myślę, na razie się niczym nie przejmuję... Mam natomiast inny problem. Od roku jestem ze wspaniałym chłopakiem. Bardzo go kocham i wiem, że on mnie też i że bardzo mu na mnie zależy. Jest ode mnie młodszy o 2 lata, ale mimo to jest bardzo dojrzały i wydaje się "taki dorosły". Bardzo się kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Niestety, mieszka w Anglii. Mieszka tam 5 lat. Rodzice ściągnęli tam całą rodzinę, ponieważ szukali pracy i kiedy ojciec znalazł zostali już tam wszyscy. Mój chłopak planuje wrócić do Polski na stałe już za rok. Chce tu studiować. Niestety rodzice jego są negatywnie do tego nastawieni, wolą, żeby został tam w Anglii i nadal się tam uczył, więc jego przylot na stałe do mnie nie jest pewny. Z każdym jego powrotem do Anglii strasznie tęsknie i płaczę za nim całymi nocami. Przylatuje do mnie co 2 miesiące na okres najczęściej 2 tygodni. W okresie letnim jest dłużej, bo od połowy czerwca aż do końca sierpnia. Mimo wszystko dla mnie te rozstania na 2 miesiące są nie do wytrzymania. Strasznie za nim tęsknie i nie widzę sensu, aby żyć tak nadal. Niestety, bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie rezygnacji z tego związku. Ostatnio moje "dołki" się pogorszyły, tak mi się wydaje. Przylatuje do mnie za 4 dni na 2 tygodnie, a ja się z tego nie cieszę tak, jak kiedyś. Kiedyś bardzo mnie to cieszyło, teraz nie, bo wiem, że potem znów poleci na 2 miesiące. Strasznie za nim tęsknie i nie radzę sobie z naszymi rozstaniami. On jest jedyną osobą, z którą rozmawiam o wszystkich moich problemach, jest jedynym wsparciem dla mnie. Strasznie za nim tęsknie i czasem to wszystko mnie przerasta, po prostu nie radzę sobie gdy go nie ma. To jest jeden problem związany z jego osobą. Drugi dotyczy zainteresowań, życiowych pasji itp. On jest osobą bardzo uzdolnioną. Pięknie rysuje, chodzi do angielskiej szkoły, w której uczy się sztuki, rysunki, grafiki, zdjęć itp. Doskonale włada językiem angielskim, zajmuje się fotografią, gra na gitarze oraz planuje naukę gry na innych instrumentach, śpiewa, nagrywa piosenki, po prostu jest chodzącym ideałem. Niedawno zapisał się na zajęcia sportowe... a ja? Czuję się przy nim strasznie beznadziejna. Kiedyś grałam w siatkówkę, potem zaczęło się liceum, więc zrezygnowałam, i obecnie nie zajmuje się niczym. Bardzo chciałabym zajmować się czymś z taką pasją, z jaką on to robi. Ale czuję się przy nim jak szara myszka, ponieważ wiem, że za cokolwiek bym się nie zabrała, to on zrobi to lepiej. Szukam zajęcia, którym mogłabym się całkowicie oddać, ale chciałabym, żeby było to zupełnie coś innego niż to, czym zajmuje się on. Czuję się strasznie "przysłonięta" przez jego osobę i mimo, że wciąż mi powtarza, że jestem wyjątkowa (mówiłam mu o tym problemie), to ja nadal czuję się przy nim gorsza i beznadziejna. Nie wiem jak sobie pomóc. Często z nim o tym rozmawiałam, mówił mi, że chętnie nauczy mnie rysować, jeśli chcę, albo fotografować, ale ja zawsze odmawiam – chciałabym dojść do czegoś sama, tak jak on. Gdy wyjechał do Anglii, to dopiero tam się tym wszystkim zainteresował i sam krok po kroku wszystkiego nauczył, też bym tak chciała, ale brakuje mi jakiejkolwiek motywacji, po prostu wiem, że będę gorsza od niego. Nie radzę sobie z tym i proszę o udzielenie paru rad, dzięki którym mam nadzieję, uda mi się rozwiązać te problemy.