Jakie leki na sen są dla mnie bezpieczne?
Rzecz, która najbardziej przeszkadza mi w życiu codziennym to problem ze snem. Jestem tak zwaną sową – czyli wieczorem długo nie śpię, najczęściej nie zasnę przed 1 w nocy, a rano śpię jak kamień. Z uwagi na to, iż pracuję od 7 jest to bardzo uciążliwe. Wszystkie próby pod tytułem "mam sposób, dziś zasnę wcześniej” spaliły na panewce. Taka sytuacja ciągnie się już przez lata i nie mogę sobie z nią poradzić. Kiedyś tłumaczyłam sobie ten stan trudną sytuacją osobistą związaną z tym, że mój były już mąż był alkoholikiem i nie interesowało go nic, a zwłaszcza dzieci. Opieka nad córką jest o tyle utrudniona, że urodziła się niepełnosprawna i wymaga stałej opieki lekarskiej i rehabilitacji.
Od kilku lat mieszkam już z dziećmi sama w innym mieście, mam dalej dużo obowiązków, do których zdążyłam już się przyzwyczaić, ale coraz częściej czuję się zmęczona. Coraz częściej prace domowe odkładam „na jutro”, a później mam wyrzuty, że powstają zaległości. Bywają bardzo trudne dni, zwłaszcza że nakładają się na to problemy z utrzymaniem rodziny - od 9 miesięcy nie otrzymuję zasądzonych alimentów.
Jeszcze się nie poddaję i nie przyjmuję do wiadomości, że sama sobie z tym stanem nie poradzę. Jestem osobą spokojną i pogodną. Cieszą mnie kontakty z ludźmi, wszystkie radości związane z dziećmi, drobne przyjemności. Znalazłam też dodatkową pracę, uczę się jeszcze, ale daje mi ona dodatkową nadzieję i satysfakcję. Choć z pozoru mogę się wydawać osobą, której życie ułożyło się tak, że powinna stosować leki antydepresyjne, to opisując sytuację, w jakiej jestem, chodzi mi raczej o przekazanie, iż rytm mojego dnia wygląda nieco inaczej niż "statystycznej" kobiety. Mam niewątpliwie więcej "na głowie" i zajęta jestem: praca, dzieci, dom, aż do samego wieczora.
Poprosiłam kiedyś lekarza pierwszego kontaktu o lekarstwo, które mogłabym sobie zażyć, aby spokojnie móc zasnąć wieczorem i obudzić się wypoczęta rano. Powiedziałam mu tylko o tym problemie ze zmęczeniem z powodu braku snu. Lekarz nie zapytał o nic, tylko przepisał mi lek stosowany w leczeniu depresji. Nie wiedziałam, że stosuje się go w leczeniu depresji. Po przeczytaniu ulotki i zażyciu trzeciej tabletki stwierdziłam, że posiada jednak skutki uboczne, których ja nie mogę zaakceptować. Nie wiem, na jakiej zasadzie działają takie lekarstwa, bo „otumanianie” i powodowanie, że pozornie pacjent czuje się lepiej w żaden sposób do mnie nie przemawia. Może zbyt krótko go zażywałam, ale wcześniejszego zaśnięcia nie spowodował.
Obojętność na wszystko w moim przypadku nie może wchodzić w grę, to nie rozwiąże ani jednego z moich „problemów”, jedynie może je nasilić, więc niczego nie załatwia. Śmieję się czasem, że na depresję mnie „nie stać”, nie mam na nią czasu. Zmęczenie mógłby zniwelować tylko sześciogodzinny nocny sen. Tylko jak tu zasnąć tak koło 22-23 i jak obudzić się rano 5.30 wypoczęta. Do tej pory zasypiam zbyt późno i rano nie słyszę nawet budzika. Moje pytanie dotyczy tego, czy są jakieś lekarstwa, które bez opisanych wyżej skutków ubocznych pozwolą mi na zaśnięcie i regeneracyjny sen i normalne funkcjonowanie w ciągu dnia. Proszę o podanie czasu, po jakim zażywanie takiego lekarstwa mogłoby przynieść efekt. No i oczywiście uzależnienia, jeżeli takowe istnieje oraz możliwej długości stosowania.