Już nie wiem, co ze sobą zrobić...
Witam. Pewnie macie tu takich tematów na pęczki, ale nie chce mi się szukać. Tak jak nie chce mi się niczego w życiu... Generalnie wiem, że choruję na depresję - leczyłam się już psychiatrycznie, ale nie mam już motywacji do dalszej walki.. Po remisji choroby brałam leki przez ponad 7 miesięcy, było lepiej, ale po powrocie do formy stwierdziłam, że to wszystko bez sensu... Bo co to da...? Takie sztuczne szczęście w tabletkach i do tego zero motywacji, zero wsparcia jakiegokolwiek. Przestałam więc brać leki... Znowu z nikim nie utrzymuję kontaktu. Wymiguję się jak się tylko da od wszelkich spotkań ze znajomymi. Nie odbieram telefonów, nie odpisuję na gg. Mieszkam w dużym mieście... Jestem tu sama. Rodziców mam w Anglii, siostrę w Toruniu. Mój dzień to schemat praca, dom i spanie. W zasadzie jestem z tym wszystkim sama... Rodzice nie chcą w ogóle słyszeć nic o depresji... Kiedyś mój ojciec stwierdził, że jak jeszcze raz usłyszy słowo depresja, to trafi go szlag... Siostra natomiast jedynie panikuje, że popełnię samobójstwo... Nie mam z kim o tym porozmawiać... Całymi dniami siedzę tylko przed komputerem... Nikogo to nie obchodzi... Czasem myślę, że gdybym umarła, to nikt by się nie zorientował... Wszyscy myślą, że się nad sobą użalam, a przecież wszyscy mają problemy... Więc milczę... Nie wiem już, czy jest dla mnie jakakolwiek nadzieja, skoro nie mam dla kogo żyć, bo już na pewno nie dla siebie...