Krótki stosunek - w jaki sposób go wydłużyć?
Witam! Piszę do Państwa wiadomość, gdyż po przeczytaniu podobnych artykułów niestety mam wrażenie, że dalej nie rozwiązały się moje problemy. Chodzi o to, że od roku współżyję ze swoja dziewczyną i jest, a raczej było nam cudownie dopóki nie zawodziło moje przyrodzenie. Nasz pierwszy raz był ok, przynajmniej tak mi się wydaje, bo trwał dosyć długo, natomiast każdy następny seks już trwa mniej niż 2 minuty. Problem tkwi we mnie, gdyż podczas gry wstępnej mój penis jest bardzo twardy, natomiast jeśli dochodzi do stosunku płciowego to poruszam się w pochwie może ze 3 razy i już dochodzi do wytrysku, a jak dochodzi do wytrysku to z mojego penisa robi się flak i najgorsze jest to, że moja dziewczyna jeszcze nie jest zaspokojona, a ja już jestem "po" sprawie i najgorsze, ze penis nie chce mi stanąć. Czasami staje po paru godzinach, a czasami jest dzień, ze w ogóle nie staje. Bardzo się tego wstydzę, gdyż mam dopiero niecałe 23 lata. Bardzo się boję, że z tego powodu moja dziewczyna mnie zostawi, bo nie potrafię jej zaspokoić. Z partnerką mamy bardzo dobre relacje, jesteśmy razem prawie 5 lat, wiec w tym raczej problem nie tkwi. Kiedyś wypiliśmy trochę wina i nasz seks trwał bardzo długo. Proszę mi powiedzieć czy ja jestem chory na coś? Czy to nie spowoduje bezpłodności? Miałem 22 lata, gdy miałem swój "pierwszy raz", czy to mogło spowodować te problemy, że tak późno po raz pierwszy się kochałem? Nie wiem co robić? Podczas pieszczot albo seksu oralnego jestem długo podniecony, tak,że moja partnerka już nie ma sił, a podczas seksu analnego totalna klapa. Zastanawiam się czy nie zażywać jakiejś viagry, bo to jest wstyd, żeby taki młody chłopak jak ja nie potrafił zaspokoić swojej dziewczyny, a wręcz przeciwnie, narobić jej większej ochoty tym, że włożę do jej pochwy swój penis, poruszam 3 razy i koniec seksu. Jestem załamany tą sytuacją. Byłem kiedyś z tym u lekarza, to miałem zalecenie, aby ściągać sobie napletek co jakiś czas, ale niestety to nie pomogło. Błagam, pomóżcie mi, bo ja już sobie z tym nie daje rady.