Mam na pewno depresję, wszędzie szukam pomocy i proszę o nią?
Jestem kobietą w wieku 54 lata. Bardzo dużo przeszłam w swoim życiu. HTZ (plastry), brałam od 8 lat, ale teraz ze względu na chorobę serca (sztuczna zastawka mitralna) musiałam przerwać i dla mnie zaczął się horror, uderzenia gorąca, nie przespane noce i te nerwy nie wiadomo, skąd się biorą. Nic mi się nie chce, nawet z domu mi ciężko wyjść nieraz już mi czarne myśli chodzą po głowie. Byłam u psychologa i psychiatry, wypisał tylko receptę, o nic się nie pytając i tyle z tego wszystkiego. Pozwalam sobie co drugi dzień wypić drinka, niecałą setkę przed snem i się rozluźniam, ale to chyba złe rozwiązanie. Najgorzej to jest rano, dawniej wstawałam o 7 rano i wszystko mogłam zrobić, a teraz nie mogę zejść z łózka i nic nie mogę zrobić. Biorę jakieś leki uspakajające i ziołowe, różne próbowałam, ale boję się znowu reakcji z alkoholem i sama nie mogę sobie poradzić, a rodzina nie wierzy, że się źle czuję i jeszcze więcej dołują. Leki uspakajające biorę już dawno, może nie zawsze, ale od operacji serca nieraz potrzebowałam, ale teraz już nie działają, bo są za słabe. Już nie mam siły pisać, mam dość wszystkiego, chodzenia po lekarzach i prosić się o wszystko. Poradźcie coś? Błagam?