Mam objawy depresji, ale czy to faktycznie może być depresja?
Mam 17 lat, a od kilku lat (około 3) mam objawy zgodne z depresją. Tyle, że kiedyś mogłam to ukryć. Żeby znajomi nic nie przeczuwali, zachowywałam się w miarę normalnie: śmiałam się, rozmawiałam żartowałam. W domu zamykałam się w pokoju, płakałam albo spałam tak, że trudno było mnie wybudzić.
Nie mogłam porozmawiać z moimi rodzicami, bo co bym nie powiedziała, powiedzą coś w stylu "ty faktycznie jesteś głupia". Nie mogłam powiedzieć znajomym, bo bałam się, że odwrócą się ode mnie, a nie chciałam zostać sama. Nie mogłam nikomu powiedzieć jak się czuję, co czuję, czułam się zablokowana.
Z biegiem czasu udawanie pogodnej dziewczyny stało się trudne. Tak trudne, że przestałam to ukrywać. Poszłam do nowej szkoły i nie zależy mi na nowych znajomych. Teraz ciągle jestem senna, śpię po 13-14 godzin bez żadnych leków, odczuwam ciągłe lęki, wmawiam sobie negatywne rzeczy, nic mnie nie cieszy, a każde działanie jest dla mnie bezcelowe, uczucie to nasiliło się po drugiej próbie popełnienia samobójstwa.
Czy to faktycznie depresja? Czy 17 letnia dziewczyna, a właściwie i inni młodzi ludzie, nawet 15-16 latkowie mogą ją mieć? Może to zabrzmi głupio, ale sądziłam, że depresję mogą mieć ludzie, którzy z nagromadzenia stresu już nie mogą odnaleźć radości życia...