Mam poważny problem z maluszkiem: Co robić?
Moje dziecko ma 2,5 roku. Nie chce mówić, tylko mamama bababa. Nie reaguje jak do niego mówię, żeby coś podał czy zrobił. Niekiedy słucha i jak się krzyknie to wie, że nie wolno, ale wychowanie przecież na krzyku nie polega, bo będzie się bało, a nie będzie widzieć dlaczego. Jak się złości to albo gryzie albo szczypie, albo rzuca rzeczami. Przykładowo, uczymy go mówić ciocia, to bije po twarzy, kto akurat jest pod ręką, bo nie potrafi tego powiedzieć. Od niedawna uczę go siadać na nocnik i zaczynają się kłopoty, bo ze złości przewraca nocnik, jakby chciał powiedzieć, że nie chce. Jeśli jest na dworze i jakieś dziecko chce go poczęstować paluszkami to nie weźmie tylko wyrzuci. Chodzimy na zajęcia rytmiki już kilka miesięcy. Wszystkie dzieci są prawie w jednym wieku, a tylko on nie chce dać obcej pani czy dziecku rączki podczas tańczenia w kółeczku.
Moim dzieckiem zajmuje się moja mama, bo ja chodzę do pracy. Nieraz naje się wstydu, gdy Dawid jak coś nie jest tak, kładzie się na ziemi płacze i krzyczy. Na pewno popełniłam dużo błędów wychowawczych. Chcę to zmienić. Jeździmy z mężem od psychologa do psychologa dziecięcego. Każdy mówi, że z nim wszystko w porządku, ale widzę, że jest inaczej. Dodam, że moja dziecko było szczepione na meningokoki i pneumokoki i inne szczepionki skojarzone płatne. Piszę o tym, bo słyszałam, że to też może mieć wpływ rozwój dziecka.