Mój partner ma depresję
Witam. Mam 20 lat i starszego od siebie partnera o 10 lat. Mój chłopak ma 30 lat, stracił w wypadku przyjaciela, którego traktował jak brata, od wypadku minęło 9 miesięcy i praktycznie w ogóle nie rozmawiamy na ten temat. Praca, pewne przedmioty, to, że mieszkał po sąsiedzku i bywał codziennie oraz msze w intencji zmarłego (nigdy nie opuścił i nie opuściłby żadnej) przypominają o tym wszystkim. Starałam się wspierać chłopaka, jesteśmy ze sobą od 4 lat, więc dostrzegam wszystkie zmiany w jego zachowaniu.
Martwią mnie pewne objawy: spadek apetytu - partner schudł 10 kg, częste wizyty w toalecie (5 wypróżnień), izolacja od znajomych, brak chęci na jakiekolwiek wyjścia, mówi o obojętności na wszystko (koledzy, znajomi, rodzina), z nikim nie potrzebuje kontaktu i nie bardzo chce mu się spotykać. Mówi o wszystkim z humorem żeby ukryć problemy. Ucieka w pracę, chce dużo pracować, o niczym nie myśleć. Mówi, że nie chce mu się ze mną kochać, bo wydaje mu się, że to nudne, ostatnio mówi też, że nie wie czy chce być ze mną, bo zrobiłam mu się obojętna - jak jestem to fajnie, jak mnie nie ma to OK. Mówi również, że czas zatrzymał się w miejscu, że przeleciała mu wiosna i lato. Czasami mówi, że chcialby żeby brat mu powiedział co tam się stało, żeby przyszedl tak jak dawniej i powiedział o tym wypadku…
Nie wiem co robić. Próbowałam rozmawiać z partnerem o tym, żeby skorzystał z konsultacji u terapeuty, ale powiedział, że nigdzie nie pójdzie. Jesteśmy ze sobą długo, dużo poświęciliśmy, żeby być razem, przeżyliśmy wszystkie wzloty i upadki, związek na odległość… Kocham go i chcę z nim być, ale tym, że mówi, że wszystko jest mu obojętne, nawet ja, że nudne jest mówienie "kocham" i że nic mu się nie chce i nie wie czy chce być z kimkolwiek rani mnie. Boli mnie ten brak zainteresowania moją osobą, boli mnie to, że odłożył mnie na bok. Chcę mu pomóc, ale nie wiem czy nie lepiej będzie dla niego jeżeli odejdę. W końcu może doszukuję się depresji u partnera, a jego miłość do mnie po prostu się wypaliła?
Proszę, napiszcie mi co mam robić, jak mam pomóc jemu i sobie, bo ja również mam swoje problemy, a wszystko to dodatkowo mnie wyniszcza - nie śpię w nocy, myślę o nim, boli mnie brzuch… Czasami po prostu tak bardzo żałuję, że to nie ja zginęłam - on byłby szczęśliwy i ja nie czułabym tego, co czuję teraz.