To mój problem czy jego?
Jestem w związku od 5 lat. Od roku borykamy się z pewnym problemem. Po napiętej sytuacji w jego domu (jego rodzice dają mu nieźle popalić, mówią, że jest złym człowiekiem, nie wspierają go, mama ma jakieś niespełnione ambicje, pokładzione w nim, przy kłótni z nim potrafi wyzwać go od najgorszych), powiedział mi, że skoro jego rodzice mówią mu tak okropne rzeczy, to on wątpi w miłość do nich… Potem stwierdził, że nie wie, czy mnie kocha. Że w ogóle nic nie czuje w środku. Do nikogo. Tylko pustka. Nie rozstaliśmy się jednak. Potrzebował pomocy. Prosił o nią. Więc namówiłam go na wizytę u psychologa. Myślałam, że to depresja… naprawdę wszystko na to wskazywało…Poradził sobie jednak z problemami. Poukładał sobie w głowie niektóre rzeczy. Myślałam, że będzie już teraz tylko lepiej… I faktycznie. Troszczy się o mnie, dba bardziej o mnie niż o siebie, spędzamy razem każdą wolną chwilę, rezygnuje dla mnie z wielu rzeczy, które lubi. Stara się! To dużo, po tym czasie przestoju, jaki mieliśmy. Nie mówi jednak, że kocha, nie zwraca się tak często do mnie pieszczotliwie… Na ulicy częściej chwyta mnie za rękę, choć czasem mam wrażenie jakby się bał, że ktoś może nas zobaczyć razem... Prawda jest taka, że on oprócz mnie nie ma do kogo zadzwonić w ciągu dnia, podzielić się radością, smutkiem... Znam każdy jego problem, każdą tajemnicę.... Nie napisałam jeszcze najważniejszego... Dużo myślałam nad tym, skąd wzięły się nasze problemy… Dziś wiem, że to od momentu jego stałej obecności w internecie, mam jego hasło do poczty mailowej i tym samym do wielu różnych portali. Walczę ze sobą za każdym razem, żeby nie wchodzić na jego konta… Ale jak tego nie robić, jak wtedy dowiaduję się strasznych rzeczy. Przerabiałam już zdjęcia innych dziewczyn na jego profilu, wypowiedzi na różnych portalach, na których szuka „osób, przy których mocniej bije serce”, albo jak to bardzo chce się „w końcu prawdziwie zakochać”… Znam go i wiem, że prawdziwie zakochany był we mnie! 5 lat temu! To powtarza mi i każdemu, kto się zapyta o taką miłość… w Internecie pisze co innego. Mi nie mówi, że kocha, mimo że razem nam jest jak w niebie – jego słowa. I jak mam się czuć? Co czuć? Czuć bardziej źle, że naruszam jego prywatność, czy bardziej źle z tym, że mnie oszukuje, okłamuje? Wiem, że związek dwojga ludzi to nie związek dwojga szpiegów. Tak mi źle, że patrzę tam, gdzie nie powinnam… Ale co? Nie zaglądać? Bić się ze swoimi myślami? Przecież nie mogę mu powiedzieć, że czytam jego pocztę. Przecież to on bardziej krzywdzi! Więc to on musi mieć poczucie winy, że to, co się dzieje, to przez niego, a nie przez to, że czytałam jego pocztę. Pomóżcie. Bo nie wiem, co robić;(