Nerwica a zmiana uczuć
Witam. Mam 23 lata, jestem kobietą. Moja obecna sytuacja jest bardzo skomplikowana, ale postaram się jasno ją przedstawić. Od 15 roku życia mam nerwicę lękową. Pierwszy "napad" lęku miałam w nocy. Obudziłam się ze ściskiem w gardle i panicznie się bałam, sama nie wiem czego. Byłam u paru specjalistów, ale przerwałam leczenie, czego teraz bardzo żałuję. Mam za sobą nieudane związki, ale w końcu poznałam osobę, którą mocno pokochałam, wiązałam z nią dalsze życie, cieszyłam się, że w końcu coś mi się udało. Zawsze był przy mnie, wspierał mnie i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Ale pewnego dnia, dostałam podobnego ataku w pracy. Pewien chłopak zamienił ze mną parę słów, przyznam że wydał mi się interesujący, ale tego dnia odliczałam minuty do końca pracy, bo zaczynał się mój upragniony urlop i mieliśmy wyjechać nad morze. Niestety po powrocie do domu wpadłam w panikę, że w jakiś sposób go zawiodłam, że porozmawiałam z kimś i wtedy się zaczęło... Serce kołatało mi, jak szalone, nie wiedziałam, co się dzieje, ściskało mnie w gardle, znowu panicznie się bałam. I to zmieniło moje życie. Od pół roku jestem na lekach, ale moje uczucia nie wracają. Przez pierwsze dni nie mogłam spotykać się ze swoim chłopakiem, tak jakby wszystko, co kochałam, odwróciło się w drugą stronę. Nachodziły mnie myśli, których sama się bałam. I tak jest do dziś. Nie czuję już tego samego, choć tak bardzo bym chciała. Wiem, że nie można odkochać się z chwili na chwilę. Tym bardziej, że tamten chłopak w ogóle mi się nie podoba, nie chcę być z nikim innym. Walczę sama ze sobą, biję się z myślami, bo tak bardzo chciałabym, żeby wszystko wróciło, kiedy byłam najszczęśliwsza na świecie... Chłopak mnie wspiera, tłumaczy, że wszystko przetrwamy, ale ja nie umiem się pogodzić z tą sytuacją :( Proszę o pomoc... Nie wiem, czy choroba mogła tak na mnie podziałać, że wszystko się zmieniło? Nie umiem sobie sama z tym poradzić... :(