Nie wiem, czy to jest depresja, ale jeżeli tak, czy dobrym rozwiązaniem byłoby leczenie szpitalne?
Mam 18 lat. W lutym 2009 r. miałem próbę samobójczą. Od tego czasu prawie codziennie, gdy się kładę spać, a także gdy wstaję, zdaje mi się, że lepiej by było, gdyby ta próba się udała. Mam także wielki problem z dogadaniem się z rodzicami. Moi rodzice uważają, że ja powinniem na tym etapie mojego życia praktycznie tylko się uczyć. Jak wracam ze szkoły i zjem obiad, to najlepiej, żebym szedł od razu się uczyć, bo inaczej, według nich, zawalę szkołę. Poza tym mam ciągłe rewizje i kontrole, muszę mówić im, z kim np. piszę i jeszcze najlepiej, żebym im pokazał, co piszę. My nie możemy ze sobą już wytrzymać, praktycznie codziennie skaczemy sobie do gardeł. A co do moich objawów, to odczuwam stałe zmęczenie organizmu, problemy z zaśnięciem (od pewnego czasu śpię po 3-4 godziny dziennie). Wiem, że jestem do niczego (mam niską samoocenę) i nie mam kompletnie na nic ochoty (co chwilę łapię przysłowiowego doła). Jestem po wizycie u psychiatry, ale on mi nie powiedział, co to jest, tylko przepisał jakieś tabletki. I powiedział, że jeżeli mi się po nich nie polepszy, to może by trzeba wybrać leczenie szpitalne. Ja wiem, że te tabletki to może mi pomogą, ale według mnie, jak będę dalej tu z rodzicami, to te tabletki to będą tylko zmarnowane pieniądze. Proszę o wypowiedź na ten temat.