Odrost włosów po chemioterapii
Jestem 38 letnią kobietą. 12 lat temu przeszłam przeszczep szpiku kosntego i od tego czasu borykam się z problemem przerzedzonych włosów. Przed przeszczepem, mimo brania chemii w warunkach ambulatoryjnych ( białaczka szpikowa przewlekła) miałam dużo włosów. Po przeszczepie nie odrastały przez 11 m-cy i nikt nie wiedział dlaczego. Zaczełam stosować różne odżywki i wcierki no i po 11 m-cach moje ukochane włosy zaczeły kiełkować, bo tak to można nazwać. Gdzieniegdzie zaczeły wyrastać ale omijając okolice czubka głowy i trochę tyłu. Tam włosy wyrastały "co krok to włos", czyli bardzo przerzedzone, struktura włosów też jest inna, niż była z wyglądu są jak po spalonej trwałej. Nikt nie umie mi powiedzieć, dlaczego tak jest. Brałam witaminy, stosowałam wcierki robione, przepisane przez dermatologa i te gotowe i nic. Z wiekiem jest gorzej, dawniej nosiłam włosy takiej długości, żeby można było związać, aby zamaskować ten czubek i tył głowy mniej owłosione, ale teraz od roku widze, że jest gorzej. Po przeszczepie miałam i nadal mam powikłanie czyli "przeszczep przeciwko gospodarzowi" oraz moje funkcjonowanie narządów rodnych zostało utracone, więc od dnia po przeszczepie jestem na HTZ do dzisiaj czyli długo. Też nigdy nie wróciłam do sprawności fizycznej nigdy już jaką miałam przed chorobą. Jak pytałam lekarzy to stwierdzili, że zwyczajnie nie jestem już nastolatką. Moje pytanie brzmi: co mogło spowodować taki problem z odrastaniem włosów? Czy istnieje jeszcze szansa, że moje włosy będą kiedyś takie jak przed chorobą. Moje włosy były zawsze dla mnie bardzo ważne i to był też powód najważniejszy, dla którego nie chciałam się przeszczepić. Z zawodu jestem fryzjerką. Będę bardzo wdzięczna za pomoc, a może w Bydgoszczy jest jakiś lekarz, co zajmuje się takimi przypadkami? Pozdrawiam, Ania.