Powiększone węzły chłonne, ból karku i szyi - czy to może być coś groźnego?
Witam, proszę o pomoc w sprawie wezłów chłonnych. Od około 2 miesiecy mam z nimi problem, zaczeło sie od bólu szyi i gardła po prawej stronie, jednak 2 laryngologów nic nie widzi. Wymazy z gardła ujemne. Zrobiłam USG szyi i wykazało powiększone wezly chlonne odczynowe infekcyjno-poinfekcyjne, najwiekszy o wymiarach 21x7mm w prawym kącie żuchwy i kilka wzdłóż MOS do 9mm. Laryngolog przepisał szczepionke LUIVAG. Wezły nadal sa tej samej wielkosci i nadal boli mnie szyja oraz kark, najbardziej w miejscu ich powiększenia, do tego ciagle mam wrazenie jakbym miała opuchnietą szyję. Do tego co jakis czas dochodzi ogolny ból mięśni i osłabienie i zaczeło strzelac mi w stawach z dnia na dzien co też jest dla mnie dziwne. Temperatura jest w porzadku. Onkolog rowniez powiedział ze wezły są odczynowe. Morfologia z rozmazem wykazała jedynie podwyzszone limfocyty do 51% (norma do 45%) oraz obniżone granulocyty obojetnochlonne do 42% (norma od 45%). Lekarz mowi że wskazuje to na infekcję wirusową. USG jamy brzusznej ok. Zrobiłam badania na toxoplazmoze - ujemne, mononukleoza - ujemnie. Nie wiem w jakim kierunku jeszcze zrobic badania, a problem w tym ze od 2 miesiecy nic sie nie zmienia i nadal czuje sie zle. Dodam że na początku choroby były może dwa dni kiedy temperatura wzrosła do 37,6 i czułam się bardzo osłabiona. Moze mają państwo pomysł co jeszcze powinnam zbadac? I czy aby na pewno nke wskazuje to na nic groźnego?
