Prawie max. w skali Becka...
Witam. Mam 21 lat i od 2 lat cierpię na depresję. Dzisiaj zrobiłem sobie test... wyszło 63. Załamało mnie to do końca. A zaczęło się od operacji kręgosłupa, która przekreśliła wszystkie moje plany, straciłem sens życia, nie mogłem się odnaleźć. Od zawsze mam... "staromodny" charakter, nigdy nie łamałem prawa, nie byłem "ziomem" czy czymś podobnym, zawsze spokojny, miły... co było powodem izolacji znajomych z klasy, bo kto by się chciał kumplować z takim burakiem. Czuję, jakbym się urodził o 50 lat za późno, nie potrafię się odnaleźć... nie mogę znaleźć dziewczyny, a jak już znajdę, to zawsze słyszę: "Nie jesteś w moim typie" albo "Już mam faceta". Jest mi smutno... wszyscy znajomi mają kogoś, kogo mogą przytulić, pocałować... a ja jestem sam : ( mam ochotę się zabić, ale te moje cholerne zasady mnie powstrzymują (samobójstwo jest żałosną formą ucieczki i nie mogę tego zrobić), to mnie doprowadza do szaleństwa...