Skąd biorą się u mnie niekontrolowane ataki złości?
Witam! Mam 22 lata, jestem kobietą i mam problem z niekontrolowanymi atakami furii/złości. Mieszkam z chłopakiem i niestety to on jest najczęstszą ofiarą tych napadów, zawsze są skierowane w jego stronę. On jest spokojną, zrównoważoną osobą. Wygląda to tak, że zaczynamy się sprzeczać i ja się nakręcam po czym nagle wybucham, np. rzucam czymś co mam w ręce, odpycham go kiedy chce mnie uspokoić, krzyczę, mówię mu przykre rzeczy, chcę szybko wyjść z domu, ale z reguły udaje mu się mnie zatrzymać.
Dodam, że złość przychodzi naprawdę nagle, nie mam czasu się opamiętać, policzyć do 10, jak zalecają niektórzy itp. Zdarza się to raz na jakiś czas, ale doszło do tego, że mój partner stwierdził, że albo coś z tym zrobię, albo rozstaniemy się, bo on dłużej tego nie zniesie, z tym że chyba nie rozumie powagi sytuacji, bo powiedział, że powinnam po prostu to zmienić (i puknąć się w głowę...). Ja sama jestem zdziwiona takimi reakcjami. Z wyjątkiem 2 lub 3 razy podczas kłótni z siostrą w dzieciństwie, takie zachowania nie występowały - nie na taką skalę.
Ostatnio, powiedzmy w przeciągu 2 lat, zdarzało się, że wybuchałam wobec mojej siostry, kiedy się kłóciłyśmy, zwykle mówiła coś co potrafiło zaboleć, ale wybuchy te były mniejsze. Wobec rodziców nigdy się tak nie zachowałam, kiedy zasygnalizowałam problem mojej mamie, nie mogła uwierzyć mówiąc, że jestem taka spokojna. Tak postrzega mnie większość osób, jako spokojną, miłą i ciepłą osobę. Wiem jednak, że jestem nadwrażliwa i słaba nerwowo.
Odkąd poszłam do przedszkola byłam nerwowa i płaczliwa, nie bawiłam się z innymi, postrzegam to jako swoistą traumę dzieciństwa i prawie nie pamiętam tego okresu. Od tamtego czasu mam problem z nadmierną potliwością, nie radzę też sobie w sytuacjach stresowych, panikuję i widzę tylko czarny scenariusz. Moja mama podejrzewała u mnie nerwicę wegetatywną, głównie ze względu na tę potliwość. Próbowałyśmy to leczyć wszelkimi sposobami, ale nigdy nikt nie ustalił diagnozy.
Dwa lata temu miałam epizod depresyjny, co stwierdził psychiatra, przepisał mi Depralin, biorę go do tej pory i od tego czasu nie było nawrotów, przynajmniej nie w formie w jakiej przechodziłam to wówczas. Czytałam na wielu portalach, że napady furii mogą być spowodowane brakiem magnezu, hormonami, głównie tarczycą, brakiem aktywności fizycznej, co może mnie dotyczyć, ponieważ nie ruszam się za wiele. Dodam, że jestem wegetarianką od 9 lat. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie przesłanki stwierdziłam, że historia toczy się dalej i wciąż, moim zdaniem, mam nerwicę. Zdaję sobie sprawę, że powinnam pójść z tym do lekarza, na pewno porozmawiam o tym ze swoim psychiatrą, kiedy pojadę po receptę, jednak piszę tutaj, żeby zaczerpnąć porady u innych specjalistów i będę wdzięczna za wszelkie sugestie. Pozdrawiam serdecznie