To depresja czy coś gorszego?
Witam. Mam 21 lat. Jestem ogólnie bardzo spokojnym, przyjaźnie nastawionym do świata człowiekiem. Od dłuższego czasu mam problem zdrowotny z moim samopoczuciem i spojrzeniem na świat.
Czuję się beznadziejnie, przestało mnie wszystko obchodzić, straciłem pracę, bo zacząłem ją lekceważyć, psuł mi się związek z ukochaną kobietą. Podobny przypadek miałem rok temu przez co wylądowałem w zakładzie psychiatrycznym w Tworkach. Niestety dano mnie do oddziału z pacjentami, z którymi nie mogłem wytrzymać oraz nie mogli mi dobrać odpowiednich leków. W końcu byłem zmuszony powiedzieć im, że dobrze się czuję i wszystko ok, bo tam nie mogłem wytrzymać.
I znów to samo. O dziwo przyszła wiosna i humor mi wrócił. Nie do końca, ale na pewno było o 60 % lepiej. Przyszła już jesień i znów to samo. Tym razem zaczęła mnie nękać jakaś mania prześladowcza. Boję się ludzi (z wyjątkiem tych najbliższych), a przedwczoraj zacząłem przy kolegach mówić sam do siebie po czym się popłakałem, zacząłem wrzeszczeć wszystko niszczyć, uderzać głową w mur... Czułem jakby coś we mnie siedziało.
Od dłuższego czasu praktykuję "świadome sny" i w sumie nie wiem czy to się nie wzięło od tego. Dodam jeszcze, że w dzieciństwie byłem bardzo prześladowany w szkole i mam wrażenie, że to się po części mogło od tego wziąć... Nie chcę wracać do Tworek, ale czy są jakieś leki, które w miarę szybko by mi pomogły? Czy to na pewno depresja? Z góry dziękuję za odpowiedź...