W jaki sposób poradzić sobie z zaburzeniami odżywiania?
Mam 17 lat! 164 cm wzrostu i ważę 47 kg, ważyłam już 46,3, ale przytyłam. Chociaż w ostatnich dniach waga znowu waha się ku dołowi. Cały czas kurczowo ją kontroluję, obawiam się, że przytyję za dużo. Mam dziwne zachowania, które sprawiają, że obawiam się, że mam zaburzenia odżywiania. Muszę dodać, że jakieś pół roku przed tym, jak zaczęłam się odchudzać, moja siostra zachorowała na cukrzycę typu 1, wtedy w tydzień schudłam 4 kg, później przybrałam 5 kg. Wszystko to z nerwów. I wtedy postanowiłam, że od wakacji się odchudzam. Źle się ze sobą czułam, chciałam lepiej się czuć, na dodatek miałam pójść do nowej szkoły i udało się. Przez rok schudłam 11 kg.
Teraz całkiem dobrze czuję się w swoim ciele chociaż stale widzę mankamenty, które staram się naprawić. Muszę dodać, że od pół roku (po konsultacji z lekarzem) biorę codziennie leki, które mają mnie uspokoić, bo jestem strasznie wrażliwą, emocjonalną osobą. Leczenie nie ma nic wspólnego z zaburzeniami, o które siebie podejrzewam. Tylko te moje zachowania, to co siedzi mi w głowie, utrudnia mi codzienne życie. Np. z nawet kilkudniowym wyprzedzeniem, obsesyjnie planuję co zjem, sprawdzam kaloryczność, indeks glikemiczny, liczę kalorie nawet w soku, 'wzrokowo' oceniam ile zjadłam, pamiętam co do jednego ciastka, produkty, który zjadłam w ciągu dnia lub nawet przedwczoraj, ważę produkty, wszystkich dookoła oceniam, że są chudzi i czuję złość, kiedy ktoś inny się odchudza, nader często wpatruję się w lustro, cały czas myślę i mówię o jedzeniu, krytykuję nawyki innych ludzi.
Co dziwne, swoją przyszłość chciałabym związać z dietetyką. Ostatnio też zainteresowałam się gotowaniem. Tylko, że nie chcę tego wszystkiego próbować i dlatego nie gotuję. Na co dzień jem przynajmniej 4 posiłki, ale są one skąpe, jak najchudsze. Często chodzę głodna. Ale w moim mniemaniu nie jest to jakaś rygorystyczna dieta, kiedy porównuję ją z wypowiedziami innych dziewczyn tutaj na forum. Moja codzienna dieta opiera się na produktach: mleko sojowe w proszku, jogurt owocowy, ciemne pieczywo, musli, owoce, warzywa, jogurty (tylko naturalne) + obiad jem w miarę normalny, w zależności od tego co przygotuje mama, bo posiłki jemy razem, ale często rezygnuje z czegoś co mama ugotuje, bo boję się, że przytyję. Wymiguję się jakimiś pretekstami, że niedawno jadłam, nie jestem głodna itp. Ale nigdy nie chowam czy nie wyrzucam jedzenia. Ale potrafię czasem najeść się do syta, zjeść pizzę, kawałek ciasta, lody, pierogi czy wypić kawę! Bo ja lubię jeść. Tylko się bardzo ograniczam. A jak już zjem jakiś produkt z typu wymienionych wyżej to później mam ogromne wyrzuty sumienia i np. na następny posiłek jem mniej.
Zazwyczaj, jeśli już uprawiam sport, za którym nie przepadam, to tylko i wyłącznie z myślą o spaleniu kalorii. Na początku liceum, we wrześniu, kiedy mocno się odchudzałam, przez 3 miesiące nie miałam okresu. Ale może to kwestia silnego stresu? Nadal mam jednak nieregularne miesiączki. Mam za niskie żelazo, czuję się zmęczona, czasami bolą mnie jakby kości, mam bardzo mało siły i dosyć często mam za niski cukier (mierze glukometrem np. gdy silnie drżą mi ręce albo kręci mi się w głowie), jestem bardzo blada, czasami pękają mi kąciki ust. Lekarz rodzinny kazał mi przytyć i niby przytakuję, niby mówię, że się zgadzam, ale jakoś nie biorę sobie tego do serca. Jest czas, że jem więcej, normalnie, ale później znowu, jakby z przyjemnością, wracam do odchudzania. I tak się powtarza. Jest mi z tym ciężko, ale z drugiej strony czuję się atrakcyjna, koleżanki na każdym kroku podkreślają, że jestem chuda i pozbyłam się wielu kompleksów.
Jest jeszcze inna kwestia. Ta cukrzyca, która jest u nas w domu obecna sprawia, że jedzenie jest ważnym tematem. Trudno przed nim uciec. Wiem, że jestem w grupie ryzyka, ale nie boję się tego. Jednak choroba siostry wpływa na nasze życie. Przeliczanie WW, WBT, czekanie z posiłkami, podawanie insuliny, duże wahania cukrów, rozmowy o jedzeniu, książki i tablice z kcal w kuchni to u nas chleb powszedni. Może to też miało na mnie wpływ? Bez przerwy o tym wszystkim myślę i już nie wiem, czy mam te zaburzenia, czy po prostu sobie wmawiam, że je mam. Proszę o poradę