Witam, mam bardzo wstydliwy, intymny problem...
Otóż wydaje mi się, że mam infekcję, bo mam właśnie takie objawy, jak: obfita, zielonkawa (lub czasami żółta) wydzielina i jej nieprzyjemny, "kwaśny" zapach. Ale ja nie chcę iść do ginekologa;(prędzej się zapłaczę na śmierć niż tam pójdę). No i wstydzę się komukolwiek o tym powiedzieć, bo przecież nie będę opisywać ze szczegółami swoich objawów np. mamie lub przyjaciółce... to obrzydliwe, okropne i wstydliwe. I moje pytanie jest następujące: czy nie mogę sama (znaczy nie całkiem sama, tylko np. z mamą) kupić sobie jakiegoś leku przeciwzapalnego i go stosować samodzielnie? Naprawdę nie może się obejść bez ginekologa? Błagam, proszę powiedzieć, że mogę sobie darować wizytę... :( Dodam, że mam 17 lat. Może i już powinnam była być u ginekologa, ale nie odważę się pójść za żadne skarby świata. Myślę, że mój stan nie jest aż tak poważny, by iść od razu do lekarza, ponieważ nie mam żadnych bóli (tylko w czasie owulacji raz lub dwa mnie leciutko zaboli, ale to podobno normalne), nie czuję swędzenia ani nic innego. Tylko ta wydzielina mnie martwi. Bardzo proszę o pomoc, z góry dziękuję!