Lęk przed chorobami i śmiercią
Witam!
Mam 22 lata. Od dwóch lat mieszkam z narzeczonym w Irlandii. Od jakiegoś czasu zaczęłam odczuwać silny niepokój, lęk. Zaczęłam panikować, jak sie potem okazywało bezpodstawnie. Zaczęło się od zwykłego zakrztuszenia topionym serem żółtym. Uczucie, że ono ciągle tkwi przyklejony w gardle i nie może się oderwać. Uczycie duszności, strach, panika,że się uduszę. Zabrali mnie do lekarza. Emocje opadły troszkę się uspokoiłam. Jednak ciągle coś czułam w gardle. Uczucie jakby kluchy w gardle. Z internetu dowiedziałam się, że to może być globus histericus. Troszkę spokojnie zaczęłam na to patrzeć. Tłumaczę sobie, że to wszystko z nerwów. Jednak pojechałam do laryngologa, żeby wszystko sprawdzić. Wszystko w porządku, poza tym, że lekko wiotkie struny głosowe mam tzw. dysfonię. Ja już wyczytałam, że mam raka krtani. Nagle zaczęłam czuć wszystkie inne objawy, które znalazłam na internecie. Potem zaczęłam czuć,że serce mnie kuje coraz częściej, raz miałam napad złości, nagle się zdenerwowałam i serce - tzn. za mostkiem bolało mnie bardzo długo. W końcu przeszło.
Miałam też już zawał - oczywiście sobie to wmówiłam. Zaczęłam chodzić na terapię do psychologa. Dopiero są początki. Psycholog mi powiedziała, że to wszystko z nerwów. Powiedziałam, że chcę sobie zrobić badanie EKG, powiedziała, że jak lubię wydawać pieniądze, żebym zrobiła. Faktycznie EKG wyszło w porządku. Ciągle tłumaczę sobie, że to wszystko z nerwów. Mam dużo stresu tutaj za granicą. Prawdopodobnie cierpię na nerwicę lękową, ciągle boję się, że coś mi dolega, że jestem na coś chora. Boję się śmierci. Nie wiem jak sobie z tym radzić. Proszę o radę. Psycholog kazał mi się codziennie martwić po pół godziny, ale jaki to ma mieć sens. Jak mam się do tego zmusić to jest mi ciężko, ale jak mi nie kazała to jakoś ciągle się o coś martwiłam. Proszę o jakieś rady. Jak sobie z tą nerwicą radzić. Jak radzić sobie z tym bolącym sercem, nie raz boli mnie nawet jak nie mam stresu. Tak po prostu.