Wybuchy płaczu, zmienny nastrój - co robić?
Od dłuższego czasu (jakiś rok, półtora) mam huśtawkę nastroju, w jednej chwili potrafię cieszyć się jakimś drobiazgiem, jak widokiem dziecka, czy czerwienią liści w parku, a po chwili wybucham płaczem. Najgorsze jest to, że nie potrafię tego kontrolować, potrafię zacząć płakać siedząc w tramwaju czy stojąc w kolejce.
Czasami faktycznie ma to jakąś przyczynę, ale najczęściej po prostu patrzę na Pałac Kultury czy sięgam po ser i nagle łzy stają mi w oczach i nie mogę się opanować. Poza tym cały mam napady smutku, czuję się głupia i niepotrzebna, myślę, że lepiej byłoby po prostu nie istnieć. I cały czas się boję, wszystkiego i wszystkich. Boje się, że coś jest ze mną nie tak, z tego co wiem mój ojciec leczył się w zakładzie psychiatrycznym, chyba na schizofrenię, i to jest jeden z moich lęków.
Właśnie skończyłam studia, szukam pracy, więc to może być powodem poczucia beznadziei, ale ostatnie pół roku było dla mnie faktycznie dobre, a ja mimo tego nie potrafię się cieszyć osiągnięciami.