Apatyczność i brak energii do życia
Witam - na imię mi Jakub, mam 27 lat. Trzy lata temu skończyłem studia i następnie przez rok pracowałem za granicą. Po powrocie do Polski szukałem pracy w zawodzie, ale nie udalo mi się i tak oto jestem na utrzymaniu rodziców emerytów już drugi rok. Ostatnie miesiące spędzam praktycznie cały czas w domu, przed komputerem, wychodząc tylko, gdy muszę - np. po zakupy albo załatwić jakieś sprawy w mieście. Zawsze byłem nieco apatyczny, powolny, "anemiczny" (w dzieciństwie miałem przez krótki czas anemię), ale w ostatnim czasie w ogóle nie mam na nic energii. Sypiam dobrze i bardzo długo, 9-12 h, problemy pojawiają się tylko przy zasypianiu, gdy mam wyrzuty sumienia i obwiniam się o całą tę apatię i brak jakichś działań. Budzę się z reguły około godziny 12 i nie mogę się zmotywować do wstania z łóżka, ponieważ nie mam nic do zrobienia, nie mam motywacji ani celu, żeby wstać. Czasami, czując np. ból głowy, pojawia się u mnie nadzieja, że to jakiś nowotwór albo inna śmiertelna choroba, zdejmująca jakoby ze mnie przymus życia. Temat samobójstwa nigdy nie był mi obcy, ale uważam to za śmierć niegodną i nie zrobiłbym tego ze względu na moją rodzinę i znajomych. Chętnie oddałbym organy ludziom, którzy mieliby większy z nich pożytek. Czuję, że marnuję życie, ale nie mam pomysłu, co z nim zrobić. W związku z niewielkim wysiłkiem fizycznym niewiele jem i nie mam za bardzo apetytu. Półtora roku temu schudłem 10 kg w kilka miesięcy i od tamtego czasu ważę 65 kg przy 185 cm wzrostu. Zauważyłem, że łatwo wyprowadzają mnie z równowagi niewielkie głupstwa, choć staram się być opanowany. Generalnie poza tym ciągłym odczuwaniem dysforii, pojawiają się też przebłyski radości, np. w związku ze słuchaniem muzyki, obejrzeniem pięknego filmu czy spotkaniem z przyjaciółmi. Gdy idę do miasta załatwić jakieś urzędowe sprawy, zachodzę do Empiku, czytam interesującą prasę, widzę ludzi wkoło, to wydaje mi się, że odżywam. Snuję plany i czuję się dobrze, ale po powrocie do domu cały entuzjazm spływa ze mnie i znowu wegetuję, nie mogąc się zabrać do niczego sensownego. Co mam zrobić?