Boję się testów DNA - czy możliwe, żeby plemniki przeżyły trzy miesiące?
Witam serdecznie,
mam nietypowe pytanie, wiem, że nie jest to możliwe, z lekcji biologii. Jestem studentką ekonomii i chciałabym się dowiedzieć prawdy od specjalisty.
Zacznę od opisania swojej historii: 3 lata tamu spotykałam się z chłopakiem (Karolem), bardzo go kochałam, po jakimś czasie zaczęliśmy ze sobą współżyć, dosłownie dwa razy, on wyjechał za granicę i Nasz związek się rozpadł, po miesiącu poznałam drugiego chłopaka (Dawida) i po dwóch miesiącach współżyłam z nim bez żadnego zabezpieczenia, to była krótka przygoda, za każdym razem był coraz natrętniejszy, nie chciałam być z człowiekiem, któremu chodzi wyłącznie o seks. Ostatni raz spaliśmy ze sobą pod koniec sierpnia, po miesiącu wróciłam do mojej pierwszej miłości (Karola) i znowu współżyliśmy ze sobą.
W grudniu zaszłam w ciążę, Karol się chyba wystraszył i nie chciał tego dziecka, ja powiedziałam, że wychowam je, choćby dlatego, że sama moja matka dała mi życie, ja też chciałam je dać mojemu dziecku. Po dwóch latach Karol postanowił zrobić testy DNA na ojcostwo, męczy go spłacanie alimentów i szuka wyjścia z tej sytuacji, myśli, że testy w tym mu pomogą, że może akurat wyjdzie, że to nie jest jego dziecko.
I tak mi nie daje to spokoju, jestem przed badaniami i z dnia na dzień coraz głupsze mnie myśli nachodzą, jest ich tysiące, ale jedna, najbardziej nurtująca jest ta, czy możliwe jest to, że to jest dziecko „przygodnego” chłopaka Dawida, z którym sypiałam 3 miesiące przed zajściem w ciążę, czy możliwe jest, żeby aż tyle plemniki wytrzymały i zapłodniły po trzech miesiącach? Ja wiem, że to durne pytanie, ale strasznie mnie ono męczy i chcę przeczytać opinię specjalisty:(
Też mi daje do myślenia to, że mały nie jest ani do mnie, ani do Karola podobny, ale też wiem, że to zależy od genetyki, może być podobny do dziadków, których nie znam, no ale to właśnie nie daje mi żyć, chodzę przytruta, nie chcę o tym myśleć, wiem, że to jest nierealne, ale nie mogę powstrzymać umysłu.
Proszę o odpowiedź.
Dziękuję i pozdrawiam,
Aneta