Co jeść, żeby nie tyć?
Dzień dobry! Mam 33 lata, jestem matką dwóch córek. Ważę 65 kg, mój wzrost to 159 cm. Problemy z wagą zaczęły się 12 lat temu jak zaszłam w pierwszą ciążę. Przytyłam wtedy 30 kg. Po porodzie zrzuciłam tylko 12 kg, a reszta została, czyli ważyłam 75 kg. Waga cały czas przez 7 lat stała, aż zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem. Pojawiło mi się nadciśnienie, arytmia serca, nerwica i postanowiłam ograniczyć jedzenie. Faktem jest, że brałam też hormony antykoncepcyjne M***. Udało mi się zrzucić te 20 kg, ale nie na długo, bo po 2 latach znowu zaczęłam przybierać na wadze. Chodziłam do lekarza, ale przez pierwszy rok wszyscy lekarze twierdzili, że to jest wszystko na tle nerwowym. Czułam się bardzo źle, nie miałam ochoty na pracę, ale też byłam cały czas senna. Miałam tego dość i sama poprosiłam o skierowanie na badania tarczycy. Okazało się, że badania były pozytywne i że mam niedoczynność tarczycy. Przepisano mi E*** i po pół roku brania wszystko wróciło do normy (oprócz wagi), więc lekarz kazał mi odstawić hormony.
Przerwa trwała rok, aż zaczęły mi się problemy rodzinne (mąż popełnił samobójstwo) i znowu zaczęła się huśtawka nastrojów, i badania znowu wyszły źle. Lekarz znowu przepisała mi hormony i tak do dzisiaj je biorę. Waga spadła do 65 i tak naprawdę to cały czas skacze. Próbowałam różnych diet, ale niestety nie mam silnej woli i długo nie utrzymywałam diet, wręcz przeciwnie, bo zaczynałam coraz więcej jeść (opychać się). Nie wiem, jak to wszystko doprowadzić do normy. Chcę zaznaczyć, że jako dziecko i przez szkołę średnią miałam wagę 57 kg i nie miałam problemu z wagą. Nie stać mnie na wymyślne dania, bo utrzymuję sama dom. Powiem tylko, że potrafię nie jeść cały dzień, ale jak wracam z pracy, to mam takie uczucie, jakbym mogła zjeść konia z kopytami. Przychodzi często ochota na słodycze, przeważnie na ciastka, które potrafię pochłaniać dużymi ilościami. Tylko wtedy to już na nic nie mam ochoty, bo się zamulam. Mam także problem z wypróżnianiem i piję S***, bo bez niego mogłabym nie chodzić do ubikacji nawet tydzień. Proszę o pomoc. Jak mam normalnie jeść i nie tyć?