Przykurcze prawej kończyny w dłoni i palcach
Mam 29 lat, od trzech lat walczę z w sumie to nie wiem jaką chorobą, zaczęło się od dziwnych przykurczów prawej kończyny, w dłoni i palcach. Przy pracy na komputerze zaczynały mi dziwnie "sztywnieć" palce, aż w końcu jak chciałam coś precyzyjnie nap. napisać 5 palcami koniec, do dziś tak jest. Brałam leki przeciw odbudowie stawów, leki przeciwzapalne, maści nie jestem w stanie zliczyć, nic nie pomogło...po roku zaczęłam mieć problem z pisaniem długopisem, dostaje jakby blokady, z towarzyszącym bólem, radze sobie z pisaniem tak „na sile” bo musze:( sprawia mi to ból. Podejrzewali u mnie neurolodzy cieśnie, wiec badanie emg ją wykluczyło, później ortopedzi stwierdzili ze to jednak musi być ścieśnia ale bezobjawowa.. trafiłam ponownie do neurologa, wyśmiał to stwierdzenie bezobjawowa ścieśnia jak przecież ja mam objawy. Wysłał mnie do kliniki na badania, podejrzewając dystonię tzw. kurcz pisarski, łykałam leki a***, p***, m***, i nic zero poprawy. Klinika zrobiła rezonans głowy, szyi, badanie w kierunku choroby Wilsona, a to dlatego że właśnie też od tych 3 lat nosze okulary zawsze miałam dobry wzrok a teraz - 2,5 i cały czas się pogarsza więc szukali jakiegoś pierścienia keyersa czy coś takiego. Usłyszałam w klinice że przecież jestem w stanie napisać całą stronę na papierze więc nie ma problemu...tylko jakim kosztem to w nosie to mieli. Bolą mnie kości czy stawy sama nie wiem co to jest, ból odczuwam w różnych miejscach, nogach rękach w klatce piersiowej najczęściej pod sercem...sama już nie wiem czy to kolejny objaw czy nie. Klinika miała mnie zakwalifikować na podanie toksyny b*** ale ich zdaniem niekwalifikuję się , bo sami nie wiedza co mi jest.. kazali łykać a*** na parkinsona - ani grama poprawy... zwyczajnie poddaje się widocznie nic mi nie ma zdaniem lekarzy którzy mnie leczyli.bada