Czuję się dziwnie pusta - co się ze mną dzieje?
Witam. Jestem dwudziestojednoletnią kobietą. Weszłam na tę stronę, bo postanowiłam dowiedzieć się nieco o depresji. Trochę poczytałam i stwierdziłam, że warto zwrócić się na początek do Państwa. Od paru tygodni czuję się dziwnie. Nic mnie nie cieszy, a humor wraca mi tylko co jakiś czas. Często płaczę i myślę wtedy, jaka to ja jestem beznadziejna, a potem płaczę, bo wiem, że przez ten płacz jestem żałosna. Mimo to płaczę dalej, bo czuję, że chyba lubię się nad sobą użalać. Mam dziwne myśli. Są to myśli zarówno samobójcze, jak i myśli, w których umiera ktoś z mojej rodziny czy znajomych. I znowu płaczę i jest to dla mnie swego rodzaju ukojenie, po którym znów czuję się żałośnie. Nie wiem, czy to jakiś znak choroby psychicznej, czy po prostu taki mam charakter. Nie poznaję siebie. Nie potrafię się skupić na sobie. Niby myślę, ale jakbym starała się unikać tematów związanych z tym, jaka jestem. Nie wiem czy zrozumiałe jest to, co piszę... Nie analizuję siebie. Mam dość specyficznych znajomych. To pewne siebie, silne kobiety. Przy nich czuję, że nie mam za wiele do powiedzenia, że nie reprezentuję sobą nic wartego uwagi. A jeszcze parę lat temu powiedziałabym o sobie, że jestem raczej ciekawą osobą. Pomocną, przyjacielską, otwartą, nawet zwariowaną, może trochę nieśmiałą.
Przeczytałam na Państwa stronie coś, co bardzo mnie zaniepokoiło. Otóż za przykład nerwicy natręctw podają Państwo przykład z liniami płyt chodnikowych. Odkąd pamiętam, właśnie tak robię. Nie zawsze, gdy idę ulicą, ale zdarza mi się to i jestem w szoku, że może być to objaw zaburzenia psychicznego. Myślałam, że jest to "normalne". Mam jeszcze parę takich "przyzwyczajeń", które "kultywuję". Nie wiem, co robić. Znajomi mnie nie poznają. Przestałam wychodzić do pubów, klubów czy kina. I wcale nie dlatego, że jako studentka nie mam za dużo pieniędzy. Po prostu nie mam na to ochoty. Opuściłam się w nauce, bo nie przynosi mi już ona satysfakcji takiej, jak jeszcze w szkole średniej. Zdaję sobie sprawę, że skaczę z tematu na temat, ale jest późno i staram się wywlec jak najwięcej swoich myśli na światło dzienne. Dziwi mnie to, że udało mi się tyle napisać, czuję się dziwnie pusta. Czy ze mną jest coś nie tak? Proszę o radę i przepraszam za słabą składnię listu.