Boję się wyjść do ludzi - co się ze mną dzieje?

Witam, Od dobrego roku, a może nawet dłużej, mam problemy z kontaktami z ludźmi. Jeśli chodzi o najbliższą rodzinę, to nie ma problemu. Czuję się wyluzowany, jestem sobą i nie przeszkadza mi to. Lecz gdy przy jakimś święcie jest większa ilość krewnych, z którymi dawno się nie widziałem, wtedy jest problem. Czuję się nieswojo, drżą mi ręce, jestem nieporadny w najłatwiejszych czynnościach i mam ochotę jak najszybciej wydostać się z tego pokoju pełnych ludzi. To samo tyczy się znajomych. Często nie mamy o czym gadać, szybko się ulatniam, nie jestem wygadany, nie dzielę się informacjami o moim życiu. Najgorsze są ich niezapowiedziane wizyty. Szybko ich zbywam, a jeśli się nie uda, to praktycznie tylko oni mówią, ja stoję i tylko czekam, aby sobie poszli. Jeśli chodzi o nabywanie kontaktów z nieznajomymi to kompletna porażka. Podobno już w przedszkolu byłem nieśmiały, lubiłem samotność. Potem stosunki z rówieśnikami poprawiły się. Byłem wręcz rozchwytywany w klasie, wśród znajomych. Spotykałem się z wieloma osobami, dziewczyny się o mnie biły! I teraz znów jest to samo, co w bardzo wczesnym dzieciństwie. Zmieniłem szkołę, więc nie spotykam się ze znajomymi tak często, jak to miało miejsce, gdy chodziliśmy wspólnie do klasy. Praktycznie od październikami nie widziałem się ze znajomymi, nie licząc tych wcześniej wspomnianych nieoczekiwanych wizyt, których nienawidzę, bo jestem często dość zajęty. W nowej szkole stosunki też nie są dobre. Z ponad 30 osób z jedną rozmawiam notorycznie (i to pod 3 miesiącach), z resztą to tylko czasami „cześć” przed klasą. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Często doskwiera mi samotność, ale jak już kumple przyjdą po mnie to ich zbywam, a nawet proszę o to rodzica. Boję się wyjść do ludzi, że zrobię coś niestosownego i zaczną się plotki na mój temat. Bywały takie momenty, że z początku w klasie, w gimnazjum uchodziłem za tego dziwnego, choć nic wielkiego nie robiłem. A może o to chodzi, że byłem aż za bardzo skryty? Co najgorsze, straciłem kontakt z przyjacielem. Bardzo bliskim. Byliśmy jak bracia bliźniacy. Często zaczynaliśmy zdanie identycznie, jakbyśmy byli zsynchronizowani, rozumieliśmy się bez słów, łączył nas wspólne zainteresowania, siadaliśmy w tej samej ławie. A teraz, gdy już nie spotykamy się codziennie w szkole, nasza przyjaźń przestała istnieć. Po zmianie szkoły jeszcze rozmawialiśmy ze sobą, choćby przez internetowy komunikator. Ale z dnia na dzień rozmowy były coraz krótsze, zwykle to ja musiałem rozpoczynać konwersację, on to najzwyczajniej olewał. Co się ze mną dzieje? Dlaczego tracę przyjaciół, dlaczego boję się wyjść do ludzi?

MĘŻCZYZNA ponad rok temu

Witam!
Twoje zachowanie może być adekwatne do wieku, w którym jesteś. W okresie dojrzewania bardzo często pojawia się tendencja do unikania rówieśników, kontaktów z innymi osobami. Podłożem tego jest najczęściej brak wiary w siebie, zaniżona samoocena, lęk przed tym że powiem czy zachowam się niestosownie i zostanę wyśmiany przez grupę, która przecież w tym okresie jest bardzo ważna dla mnie. Stąd być może u Ciebie powrót do takiego zachowania.
Pytasz czy Twoje zachowanie można połączyć z zachowaniem aspołecznym czy antyspołecznym - z tego co napisałeś o sobie to nie, ponieważ te zachowania cechują się w dużej mierze chęcią wyrządzenia komuś krzywdy, a w Twoim liście takiego zachowania nie odczytuję.
Postaraj sobie wyznaczać cele, które będą miały związek z nawiązywaniem kontaktu z innymi ludźmi. Początkowo może to być wyjście na zakupy, później udział w zajęciach, które rozwijałyby Twoje zainteresowania, np. kółko szkolne. Porozmawiaj także o swoi problemie z rodzicami, na pewno uzyskasz od nich wsparcie. Jeśli problem będzie się przedłużał i nadal Cię niepokoił możesz skorzystać z pomocy psychologa.
Pozdrawiam

0

Witam,

objawy, które Pan opisuje są wskaźnikiem fobii społecznej, w celu potwierdzenia wymagana jest konsultacja psychoterapeutyczna i leczenie metodą psychoterapii poznawczo - behawioralnej, nurt ten wykazuje wysoką skuteczność w leczeniu zaburzeń lekowych.

Pozdrawiam serdecznie

0
Mgr Monika Prus Psycholog, Lublin
57 poziom zaufania

Witam,
nieprzyjemne objawy, które Pan wymienił mogą należeć do grupy zaburzeń lękowych i wskazują na fobię społeczną. Lęk przed wychodzeniem z domu czy podróżą jest typowy dla agorafobii. Zaburzenie to charakteryzuje się silnym napięciem, a niekiedy lękiem, który pojawia się w sytuacji konieczności opuszczenia domu, mieszkania czy innego miejsca, w którym osoba czuje się bezpiecznie. Zachęcam do rozmowy z psychologiem/psychiatrą Taka osoba może Pana uspokoić, wesprzeć, ukierunkować proces terapeutyczny.
Powodzenia:)

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Co się ze mną dzieje? Boję się!

...jestem w ponad 5-letnim związku i od prawie początku było coś nie tak... przestałam wtedy mu ufać, bo nienawidzę kłamstw....od tego momentu działo się źle... kłótnie ciągłe, nerwy... wiele złych rzeczy, bolało, wszystko co robił złe... ciągle miałam pretensje... oboje - uparci i wybuchowi... kocham, a jednocześnie nienawidzę za wszystko... po rozstaniu chciał, bym wróciła, obiecywał zmiany, wspólne życie, mieszkanie, ale nie dotrzymał słowa... przerosło mnie to!!!!! Zaczęłam reagować na jego głupie zachowania złym odzywaniem się do niego, co nie jest miłe, wiem... tak często płaczę, że nie mam sił, nie da się opisać!!!! Biję się sama od tamtego roku po głowie, twarzy, w ścianę nawet uderzam, wyrywam włosy... kiedyś w nerwach jego też podrapałam:(((( czuję się z tym na początku dobrze - ulga, a potem wyrzuty... nisko się cenię przy nim, czuję, że nie jestem szczęśliwa, a nie umiem odejść!!!!!!!!!!!!!!!!

To boli... w maju się rozstaliśmy i po 3 mies. powrót, ale to nie to samo... gorzej jest, bo wszystko przerasta... boli mnie to wszystko... i mam wyrzuty, że mówię mu złe słowa, że przesadzam, a z 2 strony to winię go za bardzo wiele... ja też popełniam błędy, ale nie tak wyobrażałam sobie mój związek. Są dni dobre, ale nie umiem żyć osobno i na odległość - od pół roku mieszka w innym mieście - praca, szkoła... a ja potrzebuję bliskości!!!! Tak bardzo nie wiem, co mam robić, chciałam już dawno iść do psychologa, ale się wstydzę tego, że się biję!!!!!!!!!!!!! To jest chore, ja też :(

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witam!

Takie są cechy toksycznego związku. Relacja, która nie daje spełnienia, ale głębokie poczucie nieszczęścia, zranienia, zniewolenia. Odejście byłoby dużo łatwiejsze, gdyby można było odsunąć na bok uczucia, wyłączyć je i spojrzeć na ten związek z odpowiedniego dystansu. Rozstanie w takiej sytuacji jest zawsze bardzo trudne, dlatego spotkanie z psychologiem bardzo by Pani pomogło. Proszę się nie wstydzić swoich reakcji. Pani wydają się one dziwne czy nie na miejscu, ale psycholog patrzy na to z zupełnie innej perspektywy. Bardzo ważne jest dotarcie do uczuć, które nie pozwalają Pani uniezależnić się od bliskości partnera, co Pani daje ta relacja, której tak kurczowo się Pani trzyma i jakie potrzeby (a może lęk?) zaspokaja.

Nie ma w Pani nic, czego miałaby się Pani wstydzić. Jest w Pani dużo emocji, dużo złości, napięcia, poczucia bezradności. I trudno się temu dziwić. Dlatego najlepiej, gdyby podjęła Pani psychoterapię, do czego gorąco namawiam! Proszę też poszukać w internecie grup wsparcia dla kobiet uwikłanych w toksyczne relacje. Takie wzajemne wsparcie jest bardzo pomocne, dodaje siły i wytrwałości.

Trzymam kciuki za Panią i serdecznie pozdrawiam!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Tak się boję, co się dzieje ze mną?

Proszę o pomoc, nie wiem co się dzieje ze mną - odkąd pamiętam zawsze byłam dość silna psychicznie, chociaż życie dało mi porządnie w kość. Ostatnio, jakieś 7dni temu, zaczęłam się czuć gorzej, jakby mi nieco w głowie się kręciło, jakiś niezrozumiały lęk, napięcie straszne, w głowie mózg jakby ściśnięty czymś i ten jakiś dziwny lęk. Sama wychowuję 5 dzieci, mąż w więzieniu, boję się, że zaczynam wariować - gdzie szukać pomocy by dokładnie zdiagnozować co się ze mną dzieje? Czy to może być wina tego, że sama zostałam ze wszystkim i nie mam na kogo liczyć? Nie mogę zwariować, staram się być silna, ale boje się, że mi przez to dzieci mogą zabrać, a wtedy sens życia całkiem zniknie. Od dłuższego czasu mam problemy ze snem nawet jak kawy nie piję. Tak się boję, co się dzieje ze mną?

KOBIETA, 35 LAT ponad rok temu

Witam!

Pani obecny stan może być wywołany silnymi przeżyciami i ilością obowiązków, z jaką się Pani sama zmaga.
Żeby dowiedzieć się, co Pani dolega proszę udać się do lekarza psychiatry. Będzie mógł postawić diagnozę i zalecić odpowiednie leczenie. Warto także, żeby skorzystała Pani z pomocy psychologa. Będzie Pani mogła rozmawiać o tym, jak się Pani czuje i co się dzieje w Pani życiu. Pomoc psychologa będzie dla Pani możliwością rozwiązania wewnętrznych trudności. Bezpłatna pomoc psychologiczna dostępna jest w Ośrodkach Pomocy Społecznej, Centrach Interwencji Kryzysowej, Ośrodkach Pomocy Rodzinie, itp.
Ma Pani prawo do przeżywania trudności, szczególnie w tak ciężkiej sytuacji. Jeśli będzie Pani korzystała z pomocy wymienionych instytucji, będzie Pani mogła tam również skorzystać z pomocy prawnej. Prawnik będzie mógł Pani wyjaśnić, w jakich okolicznościach sąd może Pani odebrać dzieci. Proszę nie bać się poszukać pomocy, gdyż jest Pani bardzo potrzebna. Dzięki odpowiedniemu wsparciu będzie Pani mogła dalej sprawnie funkcjonować.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty