Autoagresja, niska samoocena - co się z mną dzieje?
Moje problemy zaczęły się od 6 klasy podstawowej, kiedy zaczęłam dojrzewać i patrzeć trochę inaczej na swoje życie. Stałam się lękliwa, ciągle wszystkim się stresuję, odczuwam również lęk/strach do innych ludzi, że zostanę przez nich skrzywdzona w jakikolwiek sposób, psychiczny, fizyczny. Od 6 klasy przejawiam autoagresję, cięcie się, bicie samej siebie. Zastanawiałam się kiedyś nawet nad fobią społeczną, ponieważ wraz z lękiem do ludzi, który miałam wcześniej o wiele bardziej nasilony, wraz z tym miałam ataki strachu, w których uciekałam jak widziałam, że w pobliżu mnie jest więcej osób, w szkole chowałam się po kątach, ukrywałam się przed innymi. Po prostu strach przed tym, że ktoś mi wyrządzi jakąkolwiek krzywdę sprawiał, że mnie paraliżowało, uciekałam w przeciwnym kierunku. W 1 gimnazjum po 1,5 roku czasu w miarę mój strach/lęk zmalał, ale z kolei pojawiły się inne problemy. Zwiększyła się autoagresja, znienawidzenie samej siebie, innych i wszystkiego co mnie otacza. Gdy już znalazłam osoby, na których mi zależało, przestałam dawać im jakiekolwiek znaki życia - nie wiem, to dopada mnie tak nagle, nie potrafiłam normalnie funkcjonować, problemem były dla mnie najprostsze czynności dnia, wyjść do sklepu, pojechać do rodziny, wyjść z psem nawet samo wstanie z łóżka z myślą, że trzeba przeżyć w jakiś sposób kolejny dzień wprawiał mnie w płacz/histerię. Jedynym zajęciem, które było dla mnie najlepsze to było ciągłe spanie, z którym w nocy mam problemy. Nie mogę zasnąć, a jak zasnę to często się budzę. Potem był okres obojętności na wszystko, nawet nie miałam już siły płakać jak to kilka razy dziennie robiłam z wszelakich powodów. Mój stan uległ lekkiej poprawie, lecz teraz znów to powraca i naprawdę się boje. Ja nie wiem, nie mam na kogo liczyć, boli mnie to, że rodzice nie poświęcają mi czasu, czuję się przez wszystkich niedoceniana, mam bardzo niską samoocenę, nienawidzę siebie takiej, jaka jestem. Nie wiem, może wpływa na mnie sytuacja domowa, mam ojca alkoholika, lub może po nim odziedziczyłam skłonności depresyjne czy coś takiego, bo wiem, że on przejawiał podobne zachowania związane z załamaniami, autoagresją. Piszę, bo martwię się o siebie, znów jest ze mną coraz gorzej, nie chcę znów upaść na samo dno. Nie widzę żadnego sensu w swoim życiu, każdy przeżyty dzień sprawia mi cierpienie. Proszę o pomoc.