Czy jest to nerwica, czy także objawy depresyjne, a może to i to?
Mam dwadzieścia lat. Jestem studentem, który zastanawia się, czy niebawem odwiedzić psychologa. Wydaje mi się, że mam objawy depresyjne. Od kiedy zacząłem racjonalnie myśleć, zawsze miałem poczucie winy i strachu przed śmiercią. Kiedyś byłem bardzo religijny. Czuję, że przez dwadzieścia lat nie było tygodnia, w którym czułbym, że jestem szczęśliwy. Zawsze miałem problemy z kobietami. Teraz nasilają się bardziej, kiedy jestem coraz starszy i mam większe potrzeby. Byłem wychowywany przez apodyktyczną babkę i podległą jej matkę. Nie znam ojca, nic o nim nie wiem. Mam obniżone poczucie wartości, mimo że osiągnąłem wiele jak na swój wiek (świetne studia, wyniki naukowe, świetne relacje z wieloma przyjaciółmi, każdym środowiskiem w jakim obcuję), ale brak pewności siebie w stosunkach z ludźmi, a w szczególności z kobietami. W gruncie rzeczy jestem chyba socjofobem. Kocham występować publicznie, ale dlatego, że wiem o pokonywaniu własnej słabości. Na siłę wymyślam pretekst, by udowodnić sobie, że potrafię poderwać dziewczynę na przystanku autobusowym, choć nigdy mi ni to nie wychodzi. Nie miałem nigdy bliższego kontaktu z kobietą, nigdy nie miałem dziewczyny. To rzutuje na moją osobowość i na to, że jestem samotny. Żyję w ciągłym strachu przed tym, że nie uda mi się osiągnąć tego, co sobie zaplanowałem w życiu. Jedyne chwile szczęścia jakie zaznałem w życiu, to wiara w to, że kiedyś coś osiągnę, będę mógł kochać i będę szczęśliwy Wydaje mi się, że mam obawy nerwicy. Przed maturą egzaminami, potrafię popaść w paranoję, że mi się nie uda nie dam rady, nie nauczę się, nie zdam. Odczuwam wściekły lęk, czuję nawet ból w klatce piersiowej po lewej stronie. Ogółem ostatnio jestem zdekoncentrowany, rozdrażniony, mam problemy ze snem - nie mogę zasnąć. Popadam w skrajne emocje - od chwilowej euforii po wielkie przygnębienie. Popadam w szewską pasję, kiedy nie udają mi się podstawowe relacje płciowe z kobietami, jak umówienie się na randkę. Mam wyrzuty do świata. Jestem uzależniony od dwóch moich przyjaciół, z którymi dzielę się moimi problemami, non stop do nich dzwonię i opowiadam o moich niepowodzeniach.