Czy jestem psychicznie chora - czy to depresja?

Witam! Mam 36 lat, jestem mężatką od 14 lat, mamy 10 letniego syna.13 lat temu poroniłam - słaba ciąża. Jak miałam 11 lat, a siostra 10, nasza matka wyleciała do USA i zniknęła, wychowywał nas ojciec, który był alkoholikiem. Bywało różnie, bił nas, awanturował się, ale zawsze był przy mnie. Zmarł 2 miesiące temu na niewydolność narządów wewnętrznych. Od tej pory nie umiem się odnaleźć, zawsze był obok. Jaki był to był, ale to był jedyny nasz rodzic. Mieszkam między obcymi - u teściów i obok jego rodzina, nie mam nikogo oprócz siostry, która mieszka bardzo daleko i rodziny, z którą mam kontakt telef. Pracuję jako przedstawiciel handlowy, jestem otwarta, towarzyska i wesoła, ale jak wracam do domu to się zmienia. Od poniedziałku do piątku jestem sama z dzieckiem, bo mąż pracuje na „wyjeździe” i wraca w piątki wieczorem tylko na weekendy, więc wychowanie dziecka i całe prace domowe należą do mnie. Moja teściowa jest osobą zimną a teść od 13 lat nie wychodzi nawet na pole, bo ma głęboką nieleczoną depresję i siedzi u siebie w pokoju, nie myję się, nie chodzi po domu. Drażni mnie to, że ma pięcioro dorosłych dzieci, którzy mają swoje rodziny a jak przychodzą święta czy jakieś uroczystości rodzinne, nikt go nie zaprasza, nawet w wigilię siedzi sam u siebie w pokoju, a oni nie myślą, żeby pójść z życzeniami do niego. Jest to dla mnie niepojęte. Mój problem polega na wspólnym życiu małżeńskim moim i mojego męża - on ma 36 lat i jest typem faceta, który zarabia na dom i tyle. Nie uznaje pochwał, komplementów, wspólnych rozmów, bo jak wraca to jest zmęczony całym tygodniem, więc odpala telewizor, internet i tyle. Od śmierci mojego ojca uważa, że jestem psychicznie chora, że to jest to samo jak poroniłam, że nie dało się ze mną żyć, robię mu sceny zazdrości o inne kobiety, mam pretensje, że się nami nie interesuje. Przecież ja nie wymagam od niego cudów, chciałabym, żeby pokazał nam choć trochę uczucia, że mu na nas zależy i że jesteśmy coś warci. Może faktycznie to ja mam problemy ze sobą a może tylko czuję się samotna i niedoceniona? Boję się, że skończę przy nim jak mój teściu i będę siedziała zamknięta w pokoju bez chęci do życia? Proszę o poradę dla mnie i mojego męża co zrobić, bo jego obojętność mnie wykończy. On nie rozumie, że ja jestem między jego rodziną samiusieńka, cały czas tylko z tym 10 letnim synem i jest mi ciężko. Może ta moja zazdrość spowodowana jest tym, że matka nas zostawiła i boję się, że on też tak kiedyś zrobi? Pytam w pracy znajomych, czy od śmierci ojca, od tych dwóch tygodni się zmieniłam, bo z nimi przebywam po 5godz. dziennie i twierdzą, że taka jestem jak zawsze – życzliwa, wesoła i uczynna. Czy możliwe, że mam dwa oblicza? Proszę o pomoc. Pozdrawiam

KOBIETA, 36 LAT ponad rok temu

Witam!
Przeżyła Pani wiele trudnych chwil, które nie pozostały obojętne dla Pani zachowania i samopoczucia. Od dzieciństwa pojawiały się trudności, z którymi musiała sobie Pani radzić sama. Kryzysowe wydarzenia (poronienie, śmierć ojca) mogą faktycznie zmieniać Pani zachowanie względem partnera, ale nie względem osób w pracy. Praca to teren obcy, gdzie trzeba przestrzegać z góry narzuconych zasad. W domu czuje się Pani bezpiecznie i dlatego może okazywać swoje problemy.
Jednak z Pani opisu wynika, że między Panią i mężem zaburzona jest komunikacja. Nie dogadujecie się i przez to czuje się Pani osamotniona. Mąż nie zaspokaja Pani potrzeb, a wręcz je ignoruje. Warto by zgłosiła się Pani do psychologa i popracowała nad swoimi problemami. Trudności spotykają każdego z nas i nie oznacza to, że jest się chorym czy słabym. Czasem narastające emocje i przytłaczająca ilość problemów powodują stany obniżonego nastroju i trudności w codziennym życiu.
 Martwi się Pani o swoje zdrowie psychiczne, dlatego warto skorzystać z bezpośredniej pomocy specjalisty. Rozwiązując swoje problemy będzie Pani miała szansę polepszyć swoje samopoczucie. Nad relacją z mężem warto byłoby popracować na terapii małżeńskiej. Dotychczasowe próby zmiany sytuacji i inicjowane przez Panią rozmowy nie przyniosły widocznych i trwałych efektów. Dlatego warto zaproponować mężowi wspólne uczestnictwo w terapii. W trudnych momentach polecam korzystanie z telefonów zaufania (np. 116 123 dla osób w kryzysie emocjonalnym).
W ten sposób będzie Pani miała możliwość rozmowy o trudnościach oraz dostanie Pani wsparcie.

Pozdrawiam
 

0

Witam,

poruszające jest to, co Pani pisze (smutne). Może Pani czuć się samotna i niedoceniona, po stracie ojca, który odszedł dwa miesiące temu, Pani aktualnie przeżywa żałobę, stan taki utrzymuje się przez rok, jeśli żałoba przedłuża się, wymaga leczenia. W Pani przypadku smutek, poczucie przytłoczenia, bezsilność, samotność, ogólnie mówiąc pustkę może potęgować stan przeżywania straty ojca i matki, w związku z tym zalecałabym Pani psychoterapię, w trudnym, chorym środowisku Pani funkcjonuje. jeśli Pani mąż zgodziłby się, to wskazana byłaby psychoterapia małżeńska, jednak proszę zastanowić się nad psychoterapią indywidualną dla siebie.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty