Czy mam depresję, czy to tylko skutek nieudanego małżeństwa?
Witam, jestem 5 lat po ślubie, mam dwójkę dzieci (4 i 1,5 roku). Od początku w moim związku nie układało się najlepiej, mój mąż jest typem "dwulicowca" - raz potrafi być przemiłym, cudownym mężem i ojcem, ale częściej jest po prostu chamski, nie interesuje się nami i wszystko co złe zarzuca mnie, nie docenia mnie. Tym bardziej jest mi z tym źle, ponieważ jestem na urlopie wychowawczym i nie pracuję, a on powtarza mi, że jak jestem taka mądra to mam iść do pracy, on zostanie z dziećmi - z przyjemnością bym to zrobiła, ale ja niestety nie zarobię przez tydzień tyle co on przez 3 dni w tygodniu (bo tyle pracuje). Owszem, ja cały czas szukam pracy z nadzieją, że znajdę coś, ale w małym mieście, w którym mieszkamy graniczy to z cudem, mimo że jestem po studiach. Na początku jak były między nami nieporozumienia, czułam złość, potrafiłam wykrzyczeć swój żal, ale z czasem (a takie sytuacje powtarzają się średnio co miesiąc, czasem co 2 miesiące z czym potrafimy nie odzywać się do siebie bity miesiąc) dobijało mnie, teraz jest coraz gorzej z taką sytuacją. Mój mąż na coraz więcej sobie pozwala, a ja jestem załamana. Ciężko mi rano wstać z łóżka, płaczę z byle powodu, nie mam apetytu, a raczej mam ciągle kluchę w gardle i ciężko mi coś przełknąć, za każdym razem nie wyobrażam sobie, że może być jeszcze dobrze, a jednak po długim czasie jakoś dochodzimy do normy i stan mój gdzieś zanika, żeby znów powrócić ze zdwojoną siłą... Mam ogromny żal do męża i tak naprawdę to sama nie wiem czy bym chciała odejść, a nawet jeśli by do tej sytuacji doszło, to i tak nie mam się gdzie podziać. Nie mam myśli samobójczych, bo bardzo kocham moje dzieci, ale szkoda mi, że muszą patrzeć na mnie tak załamaną. I teraz nie wiem czy to jest powód by iść do lekarza? Z jednej strony to chciałabym, żeby ktoś mi pomógł, ale z drugiej nie potrafi przełamać się żeby opowiedzieć komuś obcemu prosto w oczy o moich odczuciach. Nie wyobrażam sobie żeby opowiadać od początku jak nieudany mam związek. Może są jakieś leki bez recepty czy jakieś inne sposoby żeby choć trochę mi się poprawiło? Ja nie mam energii do życia, a potrzebna mi, by wychowywać synów. Proszę o pomoc