Depresja czy obniżony nastrój?

Witam. Potrzebuję opinii kogoś z zewnątrz. Zawsze byłam osobą bardzo zamkniętą - ani podstawówki, ani gimnazjum nie wspominam najlepiej.

W liceum może byłby jakiś przełom, gdyby nie pewna sytuacja: otóż z powodu braków w pewnym przedmiocie na początku II klasy liceum udałam się na korepetycje do najlepszej nauczycielki w mieście. Niestety, byłam u niej tylko 4 lub 5 razy i to było straszne - ta kobieta udowodniła mi, że jestem nic nie warta. Gdy na 180 zadań z pracy domowej zrobiłam 150, mówiła, że jestem kompletnie nieprzygotowana. Cały czas mnie strofowała, gdy szłam na zajęcia, z nerwów ściskało mnie coś w klatce, a po wyjściu płakałam. Moja samoocena spadła jeszcze niżej, a i tak zawsze była niesamowicie niska.

W wakacje nie poszłam do pracy, choć chciałam, bo strach przed pomyłką i tym, że nie poradzę sobie z myciem autobusów paraliżował mnie. Ten stan trwa do dziś, a niebawem będę studentką II roku. No właśnie, czy będę? Przez 2 semestry dużo się uczyłam, nie miałam ani jednej poprawki, wszystkie kolokwia zdawałam w pierwszym terminie, a egzaminu po drugim semestrze nie zdałam. Załamałam się tym. Co najgorsze - mój chłopak, z którym jestem 3,5 roku, wyjeżdża na studia, a to jedyna osoba, przed którą się otworzyłam. Gdy się o tym dowiedziałam, świat mi się zawalił. Mówi, że jak skończy studia będzie miał dobrą pracę i wtedy kupimy sobie mieszkanie i będziemy żyć we dwójkę.

Dodatkowo straciłam większość kontaktów z ludźmi, głównie siedzę w domu, nie wychodzę nigdzie. Ciągle płaczę. Wiele razy myślałam o śmierci, ostatnio nawet, po całym, przepłakanym dniu postanowiłam, że po prostu zabiję się nożem kuchennym, ale pomyślałam, że mogłabym to przeżyć i bolałoby. Uważam, że nie powinnam żyć, że tak byłoby lepiej. Mam momenty totalnego odrętwienia, nic mnie nie cieszy. Od ok. 3 lat nie mogę powiedzieć, żebym pamiętała cokolwiek, co by mnie ucieszyło. Mój chłopak bardzo mnie wspiera, ale nadal nie czuję się szczęśliwa, chociaż kocham go bardzo. Jest jeszcze wiele sytuacji i spraw, które wpływają na mnie, choćby to, że z powodów mojej nadwagi poszłam do dietetyka i schudłam ok. 10 kilo, ale to i tak mniej, niż zakładałam i choć wagę mam praktycznie w normie, jestem załamana.

I teraz, po tym całym chaosie, moje pytanie: czy to depresja, czy tylko zwykłe obniżenie nastroju? Nie wiem czy powinnam iść do psychologa/psychiatry czy może jestem przewrażliwiona?

KOBIETA, 17 LAT ponad rok temu

Witam!

Działania nauczycielki pogorszyły Pani samopoczucie, zaniżyły samoocenę oraz wpłynęły na Pani zachowanie. Pani zachowanie wskazuje, że nie ma Pani pewności siebie, Pani samoocena jest bardzo niska i ma Pani zaniżone poczucie własnej wartości

Myślę, że powinna Pani skorzystać z pomocy psychologa i popracować nad swoją samooceną oraz poczuciem własnej wartości. Wiele z Pani problemów bierze się właśnie z braku pewności siebie i niskiego poczucia własnej wartości. Przez to może Pani niezauważać dobrych momentów, czuć się przytłoczona i niezrozumiana.

Z powodu swojego samopoczucia ma Pani myśli samobójcze i nieakceptuje swojego wyglądu. Praca z psychologiem powinna pomóc Pani powrócić do równowagi psychicznej i uwierzyć we własne siły i możliwości.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty