Po zwolnieniu męża z pracy podejrzewam u niego depresję. Jak mu pomóc?
Witam. Mam duży problem z moim mężem. Ma on 37 lat i na początku września br. został zwolniony z pracy, w której przepracował 12 lat. Przez ten okres przechodził kilka stanowisk, a ostatnio zajmowane było bardzo odpowiedzialne. Mój mąż każdą wolną chwilę spędzał w pracy, praca była jego pasją, była po prostu wszystkim. I nagle jak grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość, że nie ma pracy - został wyrzucony.
Został wyrzucony, a argumentem było to, że pracował pod wpływem alkoholu. Dyrektor, który wtedy był w pracy nie odsuną go od pracy ani nie wysłał na badania krwi czy alkomatu. Dla mojego męża wiadomość, że jest pijany, gdy był trzeźwy była jak by ktoś dał mu w twarz. Nigdy nie zdarzyło mu się pracować pod wpływem alkoholu, nigdy nie miał żadnej nagany w pracy mało tego - miał wiele pochwał za dobrze wykonywaną pracę. Był cały dzień i całą noc mobilny. Od 12 lat, tak jak mąż był zatrudniony, nigdy nie mieliśmy wspólnych wakacji, świąt, urodzin, bo była praca, a on musiał w niej być.
6.09 2010 jest datą jego końca. Od tej pory nie mam z nim normalnego kontaktu. Powtarza, że jest darmozjadem i teraz go nie chcę (a nigdy nie mówiłam, że jest to jego winą, że stracił pracę, codziennie zapewniam go o swojej miłości i o tym, że jakoś sobie poradzimy), że powinien skończyć z sobą - wtedy chociaż my dostalibyśmy pieniądze z odszkodowania. Cały dzień spędza przed telewizorem, prawie z nikim nie rozmawia. A jak już zaczyna mówić to wszystko sprowadza się do sprawy zwolnienia jego. Utrata pracy dla mojego męża to koniec świata. Nie potrafi nic sam zrobić, wszędzie ja muszę załatwiać coś za niego - nawet w sprawie pracy ja dzwonię za niego. Ostatnio też wymusił na drodze pierwszeństwo i doprowadził do stłuczki.
Bardzo kocham mojego męża i bardzo się o niego martwię. Jesteśmy małżeństwem 17 lat, ale takiego go nie znałam. Łapie go na tym, że coś ktoś mówi czy coś się dzieje, a mój mąż tak jakby był poza tym, nie rejestruje tego. Dzisiaj rozmawiał ze mną przez telefon a po 5 min. do mnie dzwoni i mówi mi z powrotem to samo tak jakby nie pamiętał, że ze mną rozmawiał. Dzieci zaczynają się też bać o niego, każą mi coś zrobić tylko, że ja nie wiem co mam robić. O lekarzu nie chce słyszeć, twierdzi, że sobie poradzi, a ja widzę jak coraz głębiej wpada w przepaść rozpaczy, bezsilności. Codziennie liczy, że zadzwonią do niego z wyrzuconej pracy i będą chcieli, aby wrócił.
Nie wiem jam mam mu pomóc. Czy to depresja? Czy mój mąż będzie wstanie pracować w innym miejscu? Muszę wiedzieć - mamy kilka kredytów, które mąż spłacał, a teraz nie stać nas na wszystkie książki dla dzieci do szkoły (ja jestem na rencie). Błagam o pomoc. Ania