Na nic nie mam siły. Czy to depresja?
Witam, mam 18 lat i jestem kobietą. Uczę się w II klasie liceum, powtarzam klasę. Od jakiegoś czasu na nic nie mam siły. Nie mam siły rano wstać, umyć się, ubrać, posprzątać czy chodzić do szkoły. Od około miesiąca do szkoły już w ogóle nie chodzę. Mama o tym nie wie. Najchętniej całymi dniami bym spała i nic nie robiła, najczęściej tak spędzam każdy dzień. Czuję, że marnuję swoje życie. Nie mam na niego pomysłu. W szkolę już nie daję rady. Jest bardzo ciężko i dużo nauki. Mam chłopaka o 7 lat starszego. Myślę, że go kocham, ale nie potrafię cieszyć się tą miłością. W ogóle niczym już się nie potrafię cieszyć. Ostatnio chciałam zacząć uczyć się zaocznie i pracować. Może nawet zamieszkać z chłopakiem, ale nie mam siły niczego zmieniać. Boję się, że pracować też bym nie miała siły i wstawać codziennie rano. Źle się czuję, boli mnie brzuch i głowa. Ciągle mam mdłości. Mam wrażenie, że boję się krzyku. Kiedy byłam młodsza, mój ojciec jeszcze z nami mieszkał to w domu codziennie były awantury, kiedy wracał pijany z pracy. Bił, krzyczał i rzucał czym popadnie i w kogo popadnie. Nie widziałam się już z nim pół roku. Tylko przysyła pieniądze. Nienawidzę go. Latem powiedział mi, że gdyby wiedział, że taka się urodzę, to by kazał mamie mnie usunąć… Kiedy byliśmy młodsi (ja i moje rodzeństwo) mówił nam, że utopi naszą mamę w basenie i nie będziemy mieli do kogo wracać. Nie raz interweniowała policja, uciekaliśmy do babci przed nim. Teraz kiedy słyszę jakieś głośniejsze kłótnie i krzyki boję się. Wszystko mi się przypomina. Mam tego dość. Od jakiegoś czasu towarzyszą mi myśli samobójcze. Niczego tak na świecie nie pragnę jak własnej śmierci. Jednak staram się myśleć o mojej rodzinie i chłopaku. Bardzo żałuję, że w ogóle się urodziłam. Często marzę o tym, by któregoś dnia po prostu potrącił mnie samochód i zabił. Chciałabym zacząć w końcu cieszyć się moim życiem. Czerpać z niego radość, być bardziej pewna siebie i chętniej rozmawiać z ludźmi. Proszę o pomoc i dziękuje za przeczytanie. Czy to depresja? Co z tym zrobić?