Dlaczego, choć mam przyjaciół, pracę, narzeczonego, myślę, że mam depresję?

Dzień dobry! Piszę do was, bo nie wiem do kogo mam się zwrócić. Nie mogę i nie chcę z nikim o tym porozmawiać, nie wiem czy potrafiłabym się przed kimś otworzyć. Pisząc jest mi łatwiej wyrazić to co czuję, a czuję, że nie jest ze mną dobrze i boje się, że mam depresję. Mam 27 lat i uważam, że moje życie jest do niczego. Coraz częściej nie mam na nic ochoty, nic mnie nie cieszy, jakby się dało to siedziałabym cały dzień w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziła. Nie mam ochoty na towarzystwo, unikam ludzi jak ognia, nie mam ochoty na rozmowy, a jak już odpowiadam to bardzo niegrzecznie i z niechęcią, tak żeby ta osoba mnie zostawiła w spokoju. Mam przyjaciół, ale nie mam ochoty do nich dzwonić, spotykać się, a jak oni dzwonią to nie odbieram telefonu. Mam narzeczonego i w październiku bierzemy ślub, więc z pozoru powinnam się cieszyć i na początku tak było, z entuzjazmem planowaliśmy ten dzień, a teraz jest inaczej, w ogóle nie myślę o tym. Wiem, że przez ze mnie cierpi mój narzeczony, bo odsuwam go od siebie. Nie chcę mi się z nim nawet rozmawiać. Nie chcę żeby mnie dotykał, przytulał a o seksie już nawet nie wspomnę, bo w ogóle go nie ma, kochamy się może raz w miesiącu. Z jednej strony chciałabym, żeby ode mnie odszedł, żeby mnie zostawił,żeby znalazł sobie kogoś z kim będzie szczęśliwy, a z drugiej boję się, że zostanę sama, a tego najbardziej się boję, samotności i wiem, że jak zostanę sama to na pewno zrobię coś głupiego. Boję się swoich myśli. Coraz częściej mówię o śmierci, nie boję się jej i chciałabym żeby coś mi się stało, żebym już umarła, bo moje życie nie ma sensu, nie chcę mi się żyć. Nie myślę o przyszłości, bo mam nadzieje, że długo nie pożyje, więc po co mi ona. Mam nawet myśli samobójcze, i wiem, że nie wahałabym się go popełnić. Życie straciło dla mnie sens. Nie wiem dlaczego tak jest, powinnam się cieszyć, bo mam narzeczonego, rodzinę, przyjaciół, pracę. Będę naprawdę wdzięczna jak dostanę od was radę co mam dalej robić, bo ja nie wiem, i mam nadzieję, że nie będę musiała iść do psychologa, bo nie wiem czy się na to odważę. Pozdrawiam, Maria

KOBIETA, 27 LAT ponad rok temu

Witam!
Sądzę, że potrzebna jest Pani wizyta u lekarza psychiatry. Opisane przez Panią dolegliwości i sposób postrzegania rzeczywistości może być związany z rozwojem depresji. Jednak, żeby się upewnić co do diagnozy, należy zgłosić się do lekarza psychiatry. Lekarz będzie mógł nie tylko zdiagnozować problem, ale również zalecić odpowiednie środki lecznicze.
Ważne momenty w życiu, bez względu czy pozytywne, czy negatywne, mogą być przyczyną rozwoju zaburzeń nastroju. Pani zdecydowała się na ślub ze swoim narzeczonym i teraz trwają przygotowania do tej uroczystości. To mogło wpłynąć na obecną Pani sytuację.
Warto, żeby zastanowiła się Pani, czy chce Pani wpłynąć na poprawę swojego stanu zdrowia. Rozumiem, że wizyta u specjalisty może wywoływać u Pani lęk i opór. Jednak proszę pamiętać, że psychiatra, psycholog czy psychoterapeuta nie będzie z Pani "wyciągał" na siłę problemów i informacji. Dlatego też jedno spotkanie zwykle nie jest pomocne, ponieważ między pomagającym i korzystającym z pomocy musi zrodzić się nic porozumienia oraz zaufanie.
Warto spróbować skorzystać z pomocy, może to znacząco wpłynąć na Pani stan psychiczny. Warto, żeby Pani wiedziała, że kiedy nie będzie czuła się komfortowo lub poczuje się zagrożona, może Pani sama zadecydować o zakończeniu wizyty.

Pozdrawiam

0

Szanowna Pani,

problemy psychiczne leczy się psychiatrycznie - farmakoterapia i/lub metodą psychoterapii, sama sobie Pani nie pomoże, wskazane jest wsparcie specjalistyczne.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty