Czy mam depresję, czy to tylko złe samopoczucie?
Witam, mam 17 lat i wspaniałego chłopaka. Z rodziną trochę gorzej, stała krytyka ze strony mamy połączona z nagłym docenianiem mnie (gdy widzi, że przesadziła z tym pierwszym). W domu jest postrzegana jako ktoś, kto nie pomaga i ma w nosie rodzinę. Tak nie jest, ale oni tego nie rozumieją. Po prostu nie rozumieją moich problemów i nie chcą pomóc. Chyba tak już jest, każdy ma swoje życie. Od pewnego czasu straciłam chęć do nauki, niedawno zmuszałam się do tego. Teraz nawet to nie pomaga. Nie potrafię. To mój największy problem. Nie wiem, gdzie podziała się moja ambicja i radość z każdego przeżytego dnia. To okropne i smutne. Nie umiem nic z tym zrobić od dłuższego czasu. Dokładnie od 3 miesięcy. Chcę nadal dobrze się uczyć (mam nawet stypendium, ale obawiam się, że je stracę, nawet ono mnie nie motywuje). Wiem, że mam potencjał i jeszcze jakaś cząstka dawnej szczęśliwej i ambitnej mnie, gdzieś tam we mnie jest. Nie wiem jak to zrobić... Chcę być pełną energii dziewczyną, mądrą, oryginalną i dobrą dla innych. Dodam, że kiedyś prowadziłam różne koła zainteresowań, których byłam przewodniczącą. Może się to wydać głupie, wiem, ale mam tylko, a może aż 17 lat. Nie wiedziałam, a raczej nigdy nie pomyślałam, że taki stan mnie spotka. Umówiłam się do psychologa, idę do specjalisty za 2 tygodnie. Wolałabym od razu. Boję się, że do tego czasu całkowicie stracę ochotę do życia. Pomocy, co mam robić? :(