Czy moje objawy sugerują depresję?

Jestem kobietą, mam 34 lata, pracuję zawodowo, wychowuję samotnie niepełnosprawnego syna (6 lat - duże uszkodzenie OUN), od wielu lat mam myśli samobójcze i poczucie bezsensu życia. Dwukrotnie byłam w oddziale psychiatrycznym z powodu zagrożenia samobójstwem.

W dzieciństwie byłam molestowana seksualnie przez ojca swojej mamy. Dziś relacje z mamą pozytywne aczkolwiek w mojej pamięci pozostaje fakt, że mama nie uwierzyła w to co robi ze mną "dziadek" i nic nie zrobiła w tym temacie. Później trudny okres dorastania, alkoholizm ojca, wczesne zamążpójście - po 10 latach małżeństwa urodziłam chorego syna, którego bardzo kocham, ale czasem mam dość opieki nad nim, brakuje mi chwil na odpoczynek, na zajęcie się swoim zdrowiem, które ostatnio bardzo upadło - chory kręgosłup, leukopenia, zaburzenia endokrynologiczne w tym hirsutyzm, przewlekłe bóle kolan, kręgosłupa - praktycznie nie ma dnia by coś mnie nie bolało, czuję się jak wiekowa babcia.

Prawie co dzień myślę o śmierci. Wyobrażam sobie własny pogrzeb, wymyślam jak chciałabym umrzeć, snuję plany śmierci, rodzaje samobójstwa. Jestem po dwóch poważnych próbach samobójczych i po kilku tzw. straszakach. W przeszłości samookaleczenia - blizny do dziś. Dwukrotnie hospitalizowana w oddziale chorób psychicznych i o dziwo dgn. osobowość chwiejną emocjonalnie! Nie zauważyłam u siebie okresów remisji aczkolwiek najgorzej czuję się wiosną i jesienią.

Próbuję sobie pomóc pracą, nauką (zapisałam się na studia, właśnie zaczynam III rok z dobrym wynikiem - stypendium naukowe). Jestem kobietą samowystarczalną: wyremontuje mieszkanie, wykonam drobne naprawy auta, ale czuję się zupełnie niepotrzebna i często dręczą mnie myśli za co to wszystko mnie spotyka? Co ja takiego zrobiłam w życiu, że teraz tak cierpię? Mało jest rzeczy, które mnie cieszą. Jednego dnia chciałabym z łóżka nie wychodzić, by tylko spać i spać, a za parę dni mam kilka bezsennych nocy, mimo że odczuwam niesamowite zmęczenie.

Chodziłam 1,5 roku na indywidualna terapię psychologiczną wspartą leczeniem psychiatrycznym co zaowocowało podjęciem decyzji o rozwodzie, który nastąpił 2 lata temu. Myślałam, że po rozwodzie wszystko minie, lecz jakże się myliłam! Nadal cierpię i jest mi źle, nie widzę sensu życia, ale jednego jestem pewna: gdybym się nie rozwiodła to pewnie nie byłoby tego listu. Jak mogę sobie pomóc skoro wszystkie terapie są nieskuteczne? Coraz trudniej znaleźć mi siłę by żyć dla siebie, dla syna, który mnie potrzebuje? Jak mogę sobie pomóc?

KOBIETA, 34 LAT ponad rok temu

Witam!

Przeżyła Pani bardzo trudne chwile w swoim życiu. Była Pani również w trudnym związku. Jest Pani także ofiarą przemocy seksualnej.

Warto, by spróbowała Pani psychoterapii lub grup wsparcia dla ofiar przemocy. Może pozwolić to Pani pozamykać trudne etapy z młodych lat oraz poradzić sobie z trudnymi emocjami z tamtego okresu. Sądzę również, że powinna być Pani pod stałą kontrolą lekarza psychiatry. To on może stwierdzić, czy cierpi Pani na depresję, czy inne zaburzenie. Również stała pomoc psychologa może być dla Pani pomocna.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty