Czy nie ma dla mnie przyszłości?
Witam, Mam 19 lat. Piszę już tutaj po raz kolejny… Cały czas borykam się z moimi problemami, mianowicie myślami samobójczymi, częstym samookaleczaniem, ciągłym przygnębieniem, częstym płaczem, rozmyślaniem nad smutną przeszłością, niską samooceną, brakiem chęci do życia itp. Zastanawiam się, czy brać w dalszym ciągu moje leki antydepresyjne (depresja nie została u mnie stwierdzona, tylko borderline), bo zdarzyło mi się już kilka razy, pod wpływem emocji, połknąć dużą dawkę tych tabletek, ostatnio połknęłam z 12… Ostatnimi dniami mój stan się trochę pogorszył, ciągle boję się wszystkiego, tego, że żyję, tego co będzie potem w przyszłości, tego, że chodzę do psychiatry, że tak często myślę o śmierci…Z tych nerwów na samą myśl o czymś przykrym chce mi się wymiotować - chciałabym nie myśleć o niczym, ale tak się nie da. Jestem z moim obecnym chłopakiem od 2 lat, a ja często myślę o jego byłych partnerkach. Tak jakbym nie mogła się pogodzić z tym, że miał kogoś przede mną, mimo że on nie był moim pierwszym partnerem również. Często wyobrażam sobie jak wyglądały jego stosunki z wcześniejszymi kobietami choć były zaledwie 3. Jedna z nich była prostytutką, z tym również nie mogę sobie poradzić. Jestem niesamowicie zazdrosna i zaborcza. Boję się tego, że mnie zostawi dla innej, że nie wytrzyma już moich ciągłych dołków… Czuję się bezwartościową osobą, mam wrażenie czasem, że nikt by nie płakał jakbym zniknęła. Ja chyba zostałam zgwałcona, ale nie wiem dokładnie czy mogę to tak nazwać, tak mi powiedziano, że to był gwałt. Ja dokładnie nie umiem sobie samej wytłumaczyć czy to tak było - rozmyśliłam się chwile przed stosunkiem. Przez długi czas, nawet do tej pory nie raz tak się zdarza podczas stosunku z moim chłopakiem, że jak na niego patrzę, to czuję takie obrzydzenie, tzn. nie do niego, ogólnie do tego co on robi, jakby robił mi coś złego, ale często mówię sobie, że wszystko wyolbrzymiam, bo ten „gwałt” - nie wyglądał tak jak te, o których się mówi, ja krótko protestowałam, po prostu po chwili uległam, ale nie chciałam tego. Nie wiem już co ze sobą robić, coraz bardziej się boję, że nie ma dla mnie przyszłości… Proszę o jakieś słowa wsparcia, wytłumaczenia, nie wiem, cokolwiek. Pozdrawiam