Czy odrętwienie to wynik stresu czy mojej depresji?
Od jakiegoś czasu mieszkam w akademiku. Boję się spać sama, mam lęk przed ciemnym pomieszczeniem. Przestałam sypiać, leżałam godzinami w łóżku i nic - nie czułam się nawet zmęczona, zasypiałam o 5 rano, a o 9 musiałam iść na wykłady. Po paru dniach zaczął boleć mnie żołądek - co zjadłam musiałam od razu zwymiotować. Doszły do tego bóle gardła, czułam się tak, jakbym miała się zaraz udusić. Ciągle połykałam ślinę, po jakimś czasie coraz mocniej zaczęłam nabierać powietrza szybciej i szybciej, aż bolała mnie klatka piersiowa. Na weekend pojechałam do domu i wszystko minęło, poza nowym uczuciem. Zaczęła drętwieć mi lewa stopa, coraz mocniej, po 3 dniach dało się odczuć jak gdyby ktoś stal mi na nodze, po 5 dniach czułam ciągle odrętwienie stopy w połączeniu z lekkim odrętwieniem uda. W mieniony poniedziałek wróciłam do akademika, ale już we wtorek wieczorem wracałam do domu - myślałam, że zwariuję, gardło się zaciskało, powietrza nie mogłam chwycić, stopa drętwiała - po prostu koszmar. Poszłam do lekarza, lekarz stwierdził stan depresyjny, dostałam skierowanie do psychiatry i tabletki uspokajające. Co mnie jednak martwi: siedzę teraz przed komputerem, bo czuję, że zaraz umrę, moja cala lewa strona jest zdrętwiała, a przynajmniej tak mi się wydaje, sprawdzałam czy mam normalny odruch na ból w prawej i lewej stopie, ale w sumie sama nie potrafię tego oszacować - nie wiem czy to tylko moje histeryczne uczucie czy naprawdę drętwieje mi cala lewa strona. Błagam, pomocy! Co mam robić? Czy ja wariuję? Czy odrętwienie to wynik stresu, mojej depresji, czy jest to fikcyjne, czy dzieje się naprawdę?