Czy to jakiegoś rodzaju fobia? Jak sobie z tym poradzić?
Praktycznie od kiedy pamiętam, zawsze strasznie bałam się testów, odpowiedzi ustnych (mimo że wszystko dobrze umiałam). Im więcej się uczę (im bardziej mi zależy), tym bardziej się boję. Dziś na przykład pisałam test z matematyki, do którego sądziłam, iż jestem bardzo dobrze przygotowana. Ale już dzień przed tym testem (w niedzielę) bardzo się stresowałam, w nocy źle spalam, przez co byłam rano mocno zmęczona. Godzinę czy dwie przed matematyką rozbolał mnie mocno brzuch i czułam się, jak bym miała zwymiotować. Potem bardzo, ale to naprawdę bardzo się spociłam, zaczęłam szybko oddychać (było mi bardzo duszno), serce mnie bolało, następnie moje ręce zlodowaciały, a zarazem czułam, iż miałam czerwoną twarz. Po pewnym czasie miałam zawroty głowy (przez jakiś czas miałam plamy przed oczami. Gdy to wszystko się trochę uspokoiło, nie mogłam się w ogóle skupić. Nie rozróżniałam nawet średnicy od promienia. Pisałam (dosłownie) co innego, niż myślałam. To była masakra! Praktyczne zawsze na poprawie sama się poprawiam. To jest nie do pomyślenia. Przez to wszystko przeraźliwie boję się chodzić do szkoły (niektórzy nauczyciele się na mnie uwzięli i mnie często pytają). Tym bardziej, że jestem teraz zagrożona, bo "olewałam" szkołę, ponieważ to było prostsze wyjście! Przecież tak nie może być, moje koleżanki też się stresują, ale nie w takim stopniu jak ja. Próbuję to opanować, ale po prostu nie jestem wstanie. Nie raz płaczę, bo muszę iść do szkoły! Ja już sobie z tym nie radzę! Bardzo proszę o pomoc.