Unikam ludzi - nieśmiałość czy fobia społeczna?

Witam. Jestem kobietą i mam prawie 21 lat. Mój problem to lęk, który odczuwam przy wielu okazjach. Najlepiej będzie, jak zacznę od początku. W dzieciństwie byłam normalną dziewczynką, nie można było mnie nazwać nieśmiałą. Bawiłam się z innymi dziećmi, odpowiadałam na lekcjach, śpiewałam na akademiach. Potem, w 5-6 klasie podstawówki, zaczęłam stronić od innych, najlepiej było mi samej, czułam się okropnie brzydka, nie dbałam o siebie, coraz ciężej było mi odpowiadać przy tablicy. W gimnazjum trochę się zmieniłam, zaczęłam się lepiej ubierać, zmieniłam fryzurę. Byłam bardziej otwarta, ale tylko przy najbliższych znajomych, przy całej klasie nie umiałam wykrztusić słowa. Zdarzało się (i to często), że w szkole bardzo mi dokuczano, wyśmiewano. Było mi przykro, ale nie czułam się z tym tak źle, wiedziałam, że jestem gorsza od innych, i akceptowałam to (wtedy tak to widziałam, teraz zupełnie inaczej na to patrzę). W drugiej klasie gimnazjum doszło do przykrej sytuacji: paru kolegów z klasy straszyło mnie molestowaniem, gwałtami, w końcu zamknęli mnie w szatni i zaczęli popychać, łapać za piersi, pupę, rozbierać. Uratował mnie dzwonek na lekcję. Następnego dnia koleżanka z ławki powiedziała, że słyszała rozmowę tamtych chłopaków, z której wynikało, że oni naprawdę mają zamiar zrobić mi krzywdę. Nie wytrzymałam i poszłam do wychowawcy. Na szczęście zareagowano i taka sytuacja już się nie powtórzyła. Najdziwniejsze było to, że ja wtedy po tygodniu już nie pamiętałam o sprawie...Teraz, gdy o tym pomyślę, robi mi się niedobrze. Kiedy poszłam do liceum, zaczął się koszmar. Akcje typu: ból głowy, brzucha, drżenie rąk, czasem nawet wymioty. Takie dolegliwości miałam przed każdym wyjściem do szkoły. Zaczęłam wagarować, i to na poważnie, prawie nie chodziłam do szkoły, rodzice próbowali reagować, ale jakoś nie wychodziło. Bałam się tam chodzić, bałam się nauczycieli, klasy, kompromitacji. Jednocześnie wyjścia typu poczta, sklep też były niemiłe. Gdy ktoś na mnie patrzył, czułam się strasznie. Zaczęłam popijać piwo, czasami wódkę. Miałam 2 koleżanki, z którymi chodziłyśmy na wagary. Z nimi czułam się dobrze, miałyśmy wiele tematów do rozmowy. Często dziwiły się, czemu jestem taka "dwustronna". Gdy byłam z nimi, byłam roześmiana, wesoła, potrafiłam rozmawiać na każdy temat, opowiadać dowcipy. A z innymi ludźmi - cicha, wstydliwa, czerwieniąca się, nieodzywająca się do nikogo w grupie. Nie miewałam też oporów, żeby chodzić na randki, chłopcy lubili mnie, ale nigdy nie byłam w stanie umówić się z kimś ze szkoły. Ogólnie jeśli były ze mną 1 lub 2 osoby, czułam się normalnie. Tak jak z koleżankami lub z niektórymi chłopakami. Jeśli ktoś mi "przypasował", to byłam "cudowną osobą" (tak mówiono), a jeżeli nie - nudziarz i muł. Z trudem skończyłam LO. Teraz sprawy przedstawiają się tak: mam chłopaka, z którym dogadałam się, pomimo że mi na początku nie "przypasował", i teraz kochamy się, ale jesteśmy zupełnie inni. Dwa żywioły. Nie jestem w stanie dogadać się z jego znajomymi (właściwie to są wręcz jego krewni) - to są dla mnie ludzie z innej planety. Na przyjęciach siedzę w kącie, nie odzywam się do nikogo. Już mam podobno etykietkę tchórza i muła. Mojemu chłopakowi jest przykro, że tak się zachowuję. Ja z początku nie chciałam zadawać się z nimi, ale kiedy zauważyłam, jak bardzo go to zasmuca, postanowiłam, że zmuszę się. Nie dało rady. Nie umiem się do nich odezwać, boję się ich, boję się krytyki. Na ostatniej imprezie (na które w ogóle chodzę z przymusu) wyzwaniem było dla mnie przejść przez pokój, a co dopiero zatańczyć. Mój chłopak prosił mnie kilka razy, a ja ze złością odmawiałam. Było mu przykro, mnie też. Ale ja po prostu nie mogłam. Tak samo jak nie chodzę na dyskoteki itp. (nienawidzę obcych ludzi). Boję się rozmawiać z obcymi. Zupełnie nie wiem, jak to wytłumaczyć mojemu partnerowi, który teraz jest na mnie zły: twierdzi, że do siebie nie pasujemy. Bardzo się boję, że mnie zostawi, że nie wytrzyma mojego "tchórzostwa". Czuję się winna i boję się o swój związek. Dodam, że jesteśmy burzliwą parą, ja miewam napady agresji, krzyczę, biję go. Boję się, że on tego nie wytrzyma. Ja bardzo go kocham, ale nie jestem w stanie zmienić się. Czuję się niezrozumiana i opuszczona, czuję, że coś mi jest, nigdzie nie czuję się swobodnie, kontroluję ruchy, rozglądam się ukradkiem, czy ktoś na mnie nie patrzy. Gdy w sklepie przechodzę obok bramek, zawsze boję się, że "zapikają", choć nigdy w życiu niczego nie ukradłam. Gdy pomyślę o tym, że muszę iść na studia, do pracy, to dostaję boleści brzucha. A czy moje wcześniejsze doświadczenia mogą mieć wpływ na moje aktualne zachowanie? Mam już tego dość, chciałabym żyć normalnie. Proszę o pomoc i poradę.

KOBIETA ponad rok temu

Witam!

Proponowałabym, aby zastanowiła się Pani nad wizytą u psychologa, tym bardziej jeżeli objawy dezorganizują Pani życie. W tym momencie stara się Pani unikać kontaktu z ludźmi, ponieważ kontakt z nimi wyzwala w Pani lęk. Warto zastanowić się, czego tak naprawdę obawia się Pani w kontakcie z drugą osobą. Dlatego pomocna w uświadomieniu lęków może być psychoterapia. Podczas niej będzie mogła Pani przepracować swoje relacje z ludźmi, zastanowić się, dlaczego boi się Pani krytyki ze strony innych etc. Warto porozmawiać również z chłopakiem, powiedzieć mu, że Pani zachowanie nie jest spowodowane atakiem na niego i jego znajomych, poprosić go o pomoc. Tak długo, jak nie będzie Pani z nim rozmawiać na ten temat, będzie nieporozumienie między Wami.
Pozdrawiam

0

Witam,

poczucie własnej wartości czyli samoocenę trzeba odbudować, tak żeby była optymalna i stabilna. Wiele czynników składa się na poczucie własnej wartości, takich jak; postrzeganie samego siebie, wiara w siebie, własna skuteczność, samoakceptacja, poczucie własnej godności. Ogólnie mówiąc jest to opinia nas samych o sobie, inaczej mówiąc negatywne automatyczne myśli dotyczące siebie, wysoki krytycyzm w stosunku do siebie. jeśli odczuwa Pani niepokój, lęk, w sytuacjach społecznych, całkiem możliwe, że cierpi Pani, z powodu lęku społecznego, jednak to wymaga diagnostyki i ewentualnie leczenia metodą psychoterapii, zalecałabym konsultację psychologa/psychoterapeuty.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty