Czy to mógł być COVID 19?
Dzień dobry.
Pod koniec lutego złapałem jakąś infekcję. Najpierw chorowała sąsiadka, która jeździ ze mną codziennie rano do pracy. Najprawdopodobniej złapałem to od niej. Początkowo objawy wskazywały na zwykłe przeziębienie. Po 2 dniach wystąpiła wysoka gorączka, powyżej 39 stopni, lekki katar, piekące oczy, coś w rodzaju światłowstrętu, suchy kaszel i duże problemy ze złapaniem oddechu. Wizyta u lekarza zakończyła się antybiotykiem, poza tym leczeniem objawowym. Po 9 dniach na kontroli z oddechem nie było poprawy, więc dawka antybiotyku wzrosła 2x na kolejne 4 dni. Po upływie 13 dni ogólne samopoczucie zaczęło się poprawiać, ale problem z oddechem pozostał jeszcze na jakieś kolejne 10 dni. Będąc na wizycie pierwszej jak i kontrolnej widziałem, że lekarz starał się leczyć metodą prób i błędów. Nawiązując do sąsiadki, jej córka w lutym sporo latała po Europie zachodniej. Po jej powrocie w połowie lutego najpierw wszyscy chorowali u niej w domu, potem najprawdopodobniej złapałem to od niej, zaraziłem swoją mamę i najprawdopodobniej wujka, który miał identyczne objawy co ja i okres leczenia również trwał około 14 dni. Poza tym w pracy również w tamtym czasie miałem kontakt z ludźmi z zagranicy, konkretniej z Austrii i z Niemiec. Nasuwa się mi na myśl pytanie, czy to mógł być COVID 19? czy jest takie prawdopodobieństwo, że pod koniec lutego ten wirus mógł być już obecny w Polsce? Nikt wtedy o tym chyba nie myślał. Objawy, które opisałem wręcz idealnie pokrywały się z tymi, o których mowa w ostrzeżeniach. Dodam również, że wszystkie objawy, które tu uwzględniłem wystąpiły u osób jakie wymieniłem w tej wiadomości. Bardzo proszę o odpowiedź. Z góry dziękuję i pozdrawiam