Czy zaczynam mieć depresję?
Miesiąc temu rzucił mnie po pół roku chłopak. Mam tylko 17 lat i wiem, że mogę się wydawać głupią nastolatą z błahymi problemami. Wiem, że inni mają poważniejsze sprawy na głowie, ale ja nie potrafię sobie poradzić. Nasz związek nie był taki jak innych osób w tym wieku, spotykaliśmy się codziennie, chodzimy do tej samej szkoły, więc praktycznie całe dnie byliśmy razem. Na początku nie byłam pewna, czy takie angażowanie się to dobry pomysł, mając 17 lat, ale po jakimś czasie "wpadłam po uszy". On się wydawał idealny, twierdził, że już nie chce szukać, że chce być zawsze ze mną, razem spędziliśmy we dwójkę wakacje w górach, było cudownie. Aż tu nagle, miesiąc temu, on stwierdził, że nie wie co czuje, chociaż dzień wcześniej mnie kochał. Na moje pytania, czy chodzi o inną, z całą pewnością odpowiadał, że nie. Wszystko mnie w środku bolało jak nigdy, bo to była pierwsza tak silna miłość w moim życiu, ale musiałam mu pozwolić odejść.
Następnego dnia w szkole zobaczyłam go obejmującego inną dziewczynę. W przeciągu paru dni stało się jasne, że są razem, a on zachowuje się jakby mnie nie znał, zresztą ja też na niego nie patrzę, bo boję się zobaczyć jego twarz. Od miesiąca schudłam 6 kg, prawie nie jem, nie piję, zazwyczaj leżę w łóżku, rozmyślam, nic nie robię, nie potrafię się ogarnąć, zrobić czegokolwiek ze sobą, zaniedbałam się fizycznie i psychicznie, a w szkole jak mam wyjść na przerwę, to tak się boję, że go zobaczę, że drżą mi ręce i nogi. Nie mogę uwierzyć, jak ktoś się może tak zmienić z dnia na dzień. Przyjaciele próbują coś zrobić, jakoś pocieszyć, mówią, że on nie jest mnie wart, ale to nie pomaga, wciąż się zastanawiam, co ze mną jest nie tak, w czym ona jest lepsza, czy jest dużo ładniejsza. Czasem pojawiają się głupie myśli samobójcze, wyobrażam sobie siebie, jak podcinam sobie żyły i chociaż za chwilę zdaję sobie sprawę, że to głupie, to i tak po jakimś czasie powraca. Boję się, że sobie nie poradzę, boję się samotności do końca życia, boję się tego bólu, który we mnie siedzi.