Dlaczego mam myśli samobójcze? Dlaczego nie mogę być szczęśliwy?
W dzieciństwie dużo przecierpiałem. Życie naprawdę dało mi w kość. Najbardziej nie mogę zapomnieć z dzieciństwa, jak moja matka próbowała się zabić. Zawsze wychodziła i mówiła, że idzie się zabić, skoczyć z mostu do kanału. Ja wtedy najbardziej cierpiałem i do tej pory nie mogę zapomnieć o tym. Może miałem wtedy 5 czy 6 lat. Pamiętam jeszcze jak matka próbowała się zabić, kiedy miałem 13 lat. Brała przy mnie jedną za drugą tabletkę nasenną, żeby nie starszy brat, pewnie by się otruła. Zostałbym sierotą.
Szczerze powiem, że już mnie to nie ruszało, nie odczuwałem strachu, przerażenia tylko złość, pogardę. Od tamtej pory ani razu nie zapłakałem na żadnym pogrzebie. Teraz mam z sobą problemy. Kiedy idę spać, myślę o samobójstwie. Kiedy wstaję, też o tym myślę. Kiedy idę do miasta i tam mnie ciągle prześladuje ta myśl. Nie mogę przestać o tym myśleć. Ciągle mam przed oczami swoją śmierć, jak wpadam pod samochód, pod tira, jak wiszę na drzewie, jak biorę jedną tabletkę za druga, jak podcinam sobie żyły. Kiedy ja nie chcę umrzeć. Mam przyjaciela, naprawdę na nim mogę polegać, który mi doradzi w trudnej sytuacji. Z matką jestem w dobrych stosunkach. Żyję szczęśliwie, od niektórych osób nawet usłyszałem, że zazdroszczą mi mojego życia, bo nic mi nie brakuje, a nadal nie jestem szczęśliwy.
Pewnie jest to paradoksalna formuła: "Przecierpiałeś ból, przecierp teraz szczęście ". I nawet nie wiem, gdzie mam szukać pomocy. Czy ktoś mi może pomóc, czy w ogóle ktoś może mi pomóc? Nie wiem, czy to wina moich leków na astmę, bo wyczytałem w ulotce, że mogą powodować depresję, myśli i próby samobójcze, a przyjmuję je gdzieś od 5 lat. To leków wina, czy cierpienie z dzieciństwa wraca? Boję się że te myśli mogą przeistoczyć się w czyny, a zarazem chcę móc zamknąć oczy i się nie obudzić Już sam nie wiem, dlaczego. Nawet nie wiem po co w ogóle piszę - dostanę odpowiedź, która mi w ogóle nie pomoże i którą... sam wiem...