Dlaczego mam myśli samobójcze i kto może mi pomóc?
Mam dziwne zmiany nastrojów. Raz jestem szczęśliwa, po chwili załamana. Mam 16 lat i nie wiem, czy to kwestia mojego wieku. Od małego pamiętam, że były w moim domu awantury. Tata pił, mama też. Później prześladowano mnie w szkole, odbiło się to bardzo na mojej psychice. Złe oceny nie dodawały motywacji. Do tego mama bardzo piła. Miałam kilka prób samobójczych, żadne mi się nie udały, bardzo żałuję.
Poszłam do gimnazjum, ale tam też nie umiałam dogadać się z nikim. Ciągle byłam smutna. Najpierw się okaleczałam, później znów chciałam się zabić. Podcinałam sobie kilka razy żyły, zawsze za słabo. W domu nie miałam oparcia. Siostra urodziła dziecko i wyjechała pracować, wychowywała je mama. Nie wiem czemu, ale tak bardzo znienawidziłam tę dziewczynkę, że do dzisiaj nic do niej nie czuję. A to już minęły 3 lata...
W szkole miałam same problemy i z nauką i z klasą. Byłam bardzo zamknięta w sobie, taka cicha, szara myszka. W domu nikt mi nie pomagał. Matka nie interesowała się mną, piła dużo, całe dnie zajmowała się tym dzieckiem. A ja sama codziennie myślałam o śmierci. Rodzina tylko mi dogryzała, każdy czegoś wymagał, nikt nie potrafił zrozumieć. Miałam trudności ze snem, byłam bardzo przygnębiona, za dużo jadłam, za dużo spędzałam czasu przy komputerze.
Samoocena spadła mi do zera. Znów próbowałam się zabić. Pisałam pożegnalne listy, jeden znalazła mama. Spytała mnie, czy naprawdę chcę to zrobić. Nie odpowiedziałam. Dała mi spokój. Później jakoś wszystko wróciło do normy, miałam tylko lekkie stany przygnębienia, które trwały dość krótko. Myślałam, że wszystko jest w porządku. Ale niestety nie udało się. Znów czuję to, co kiedyś.
Jestem w III klasie gimnazjum, mam problemy z nauką, nie wiem, czy zdam. Znów mam trudności ze snem, nienawidzę siebie, mam ochotę zniknąć. Mama się mną nie interesuje, pewnie chce żebym już się wyprowadziła. Wpadłam w złe towarzystwo, uciekłam w używki. Piję i palę. Raz chudnę, raz tyję. Kupiłam sobie leki, żeby w razie potrzeby je wziąć i umrzeć. Nie chcę wychodzić z domu, nie chcę także w nim przebywać. Potrafię przez chwilę się z czegoś cieszyć, żeby następnie znów czuć tylko smutek.
Chce mi się płakać, że jestem nikim i niszczę sobie życie. Wstydzę się sytuacji, która jest w moim domu i nie akceptuję własnego ciała. Wstyd mi, że mimo usilnych prób dalej żyję. Moja samoocena jest tak niska, że sięgnęła dna. Odchudzałam się, prawie wpadłam w anoreksję. Ciągle wypominam sobie, jaka jestem okropna, żałuję każdego zjedzonego kęsa. Jest mi tak źle, że nie wiem, co robić.
Czemu w tak młodym wieku przeżywam takie problemy? Wszystko mnie przerasta, każdy problem jest zbyt trudny do rozwiązania. Nie umiem pokochać chłopaka, ranię wszystkich swoim zachowaniem. Znów chcę się zabić. Który to już raz? Nie liczę. Proszę Boga o to, by mi pomógł godnie żyć, chcę być normalną dziewczyną. Do psychologa nie mam gdzie pójść. Mieszkam w małym mieście, nawet z kim porozmawiać nie mam. Nikogo nie interesuję, każdy ma mnie za osobę głupią i brzydką. Co mam robić? Proszę mi pomóc.