Dlaczego mój narzeczony nie może zostać zdiagnozowany?
Witam, mój narzeczony cierpi na coś czego lekarze nie mogą zdiagnozować.. Od lat leczony był na bakterie paciorkowca girlandowatego wielopostaciowatego, natomiast w ubiegłym roku stwierdzono że to nie bakteria podejrzewany alergie.. Po zrobieniu potrzebnych badań wyniki wykazały że nie jest uczulony na nic.. Nie wiemy do kogo się udać, na jego skórze pojawiają się czerwone jakby splaszczone banki takie plamki z czasem się rozrastaja jakby rozlewaly i często na twarzy bardzo puchnie, czasem tak że powieki zamykają mu oczy. Czasem nawet tak że przypomina to jak by doznał wstrząsu anafilaktycznego, nie raz w nocy trafił na szpitalny oddział ratunkowy bo nic nie pomagało. Czasem boję się że po prostu się udusi, puchna powieki, uszy tak że zatyka wszystko i nie słyszy dobrze. Kiedyś te sytuacje miały miejsce częściej ale znosił je łagodnie. Od pewnego czasu jest tak, że nie puchnie raz na rok ale jeśli go złapie to nie wiadomo jak postępować, tłumaczy że towarzyszy mu wtedy świąd, ból i najchętniej zanurzylby się cały w lodzie.. Gdy weźmie lek przeciw alergii objawy się nasilają.. Podejrzewamy że to może być na tle nerwowym jednakże nie mamy pojęcia do kogo się udać z tym problemem.